niedziela, 17 lipca 2016

Epilog

 Zayn

        Zbliżał się już wieczór, za oknem robiło się coraz to ciemniej, a my wciąż leżeliśmy wtuleni w siebie pogrążeni we własnych myślach oraz ciszy jaka nas otaczała. Widać było, że Claudia stawała się coraz słabsza. Było można wyczuć ulatujące z niej życie z każdą kolejną minutą. Najgorsze jest to, że odpowiedzi wciąż nie uzyskałem. Gdyby nagle zamknęła oczy i już miała się nigdy nie obudzić, to co mam robić? Przemienić ją czy też nie? Bez jej zgody nic nie zdziałam.

- Claudia?
- Tak? - Odpowiedziała sennie. Coś czuję, że jej czas dobiega końca.
- Zastanowiłaś się? - Spytałem nawiązując do wcześniejszej rozmowy. Dziewczyna przymrużyła lekko oczy i spojrzała  na mnie. Szkoda mi jej. Jej całe ciało jest tak osłabione, a jej skóra wręcz biała, to aż przerażające. Jak żywy trup. Odwróciłem wzrok od niej, ponieważ coś mnie zabolało gdy patrzyłem na nią w takim stanie. Czekałem na odpowiedź, lecz nie uzyskałem jej. Zaniepokojony trwającą ciszą, znów spojrzałem na nią. Tym razem miała zamknięte oczy i lekko uchylone usta, co nie wnioskowało nic dobrego. - Claudia? - Zapytałem myśląc, że gorzej się poczuła, aczkolwiek nie odpowiedziała, ani nie dała żadnego znaku życia po sobie. Podniosłem się gwałtownie z łóżka i wciąż próbowałem ją ocucić. A co jak to ten ostatni sen?
- Ej Claudia do cholery, obudź się. - Byłem zestresowany tą sytuacją. Przez dłuższy czas starałem się ją obudzić, robiłem wszystko co mogłem, lecz nic nie działało na nią.Nagle jej usta lekko poruszyły się, lecz nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Spojrzałem na nią zaciekawiony.
- Tak. - Usłyszałem to jedno, krótkie słowo z jej delikatnych ust i już wiedziałem co mam robić. Pochyliłem się nad jej ledwo żywym ciałem dotykając ustami jej zimnej skóry na szyi. Lekko ją pocałowałem w upatrzone miejsce, po czym szybkim ruchem wbiłem się zębami. Jej krew była tak smaczne, że przez chwilę nie mogłem się opanować. Taka słodka i ciepła.. jak cała ona. W porę oderwałem się od jej ciała i znów utkwiłem wzrok na niej. Claudia wciąż wyglądała tak samo, nic się nie zmieniło. Minęła kolejna chwila, a ona dalej taka sama. Przecież nie mogłem popełnić żadnego błędu... prawda? To niemożliwe, na pewno wszystko jest dobrze, tylko, tylko... sam już nie wiem o co chodzi. Może jednak faktycznie coś poszło nie tak? Ja tylko chciałem ją uratować...

W pewnym momencie jej oczy gwałtownie się otworzyły, lecz ich kolor nie był już taki jak zawsze i nigdy już taki nie będzie. Jej oczy... są czerwone.
_____________________________________________
Uwaga! I tak właśnie dobiegliśmy końca kolejnego opowiadania. Dziękuję wam wszystkim za aktywność oraz miłe uwagi. Mam jednak nadzieję, że również spotkamy się na nowym opowiadaniu pt. " Dziewczyna z tatuażem" - jest ono już dostępne na moim koncie oraz posiada pierwszy rozdział. ♥

czwartek, 7 lipca 2016

Rozdział 30

Zayn

        Nie mogę pozwolić jej odejść. To jest pewne, ale jak mam niby to zrobić? Dziś jest ostatni dzień jej życia, a mnie nawet jeszcze nie było przy niej. Wiem, że odwiedzili ją przyjaciele. Powinna też z nimi spędzić nieco czasu.. swego ostatniego czasu. Nie wiem co mam uczynić wobec niej. Wszystko wydawało by się takie łatwe i piękne. Oczywiście mowa tu o zrobieniu z niej.. potwora. Takiego samego jakim i ja jestem. Lecz nie jest to takie proste. Nie mam pewności czy dała by sobie radę jako bestia. Ciężko jest opanować swoje potrzeby krwi i często przez to nowe wampiry giną. Kolejny problem to rada wampirów. Mogę mieć spore kłopoty za przemienienie bezpodstawnie zwykłego człowieka. Zawsze wymagana jest ich zgoda, tylko że w tym przypadku nie mam na to czasu. Już jutro jej nie będzie. Czekając na zezwolenie wyższych, stracę czas na uratowanie Claudii. Uratowanie? Sam nie wiem czy można tak to nazwać. Uratowaniem jest raczej przywrócenie funkcji życiowych i powrócenie do swojego normalnego, ludzkiego życia. Przemiana w wampira jest też zabiciem jej, gdyby spojrzeć od innej strony. Zabieram jej tym możliwość pójścia do nieba. W końcu mordercy nie idą do raju. Muszę z nią o tym pomówić.

Gdy przyszedłem do sali szpitalnej Claudii, dziewczyna smacznie spała. Nie chciałem jej budzić, ale jednak muszę. Nie mam innego wyjścia. Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej talii, gdyż leżała bokiem i zacząłem nią delikatnie trząść.
- Claudia.. - Zawołałem cichutko, ale na tyle głośno żeby mogło ją to obudzić.

Claudia

Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ciele, przez co spięłam się, aczkolwiek nie otworzyłam oczu. Byłam zbyt bardzo zmęczona. Każda godzina osłabiała moje ciało coraz to bardziej. Z trudnością udało mi się otworzyć moje zaspane powieki. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok zatrzymał się na mężczyźnie przede mną, którym okazał się być Zayn. Zamruczałam przeciągając się.
- Co się dzieje? - Spytałam, gdy zauważyłam, że dziwnie mi się przygląda.
- Wszystko w porządku? Jesteś bardzo blada.
- Słabo mi, to nic wielkiego.
- Może zawołać doktora?
- Nie trzeba.
Zayn kiwnął głową na potwierdzenie i zajął miejsce obok mnie na łóżku, oczywiście siedząc. Spojrzał na mnie zmartwiony.
- Zayn.. o czym myślisz? - Spytałam, gdy dostrzegłam, że cały czas tylko mi się przygląda badawczo. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie mogę pozwolić ci odejść. - Jedyne słowa, które powtórzył kilka razy, aczkolwiek nic głębszego z nich nie wynikło.  Chciałabym dowiedzieć się czegokolwiek, co pomogłoby mi zaspokoić moje chaotyczne myśli.
- Nie da się już nic z tym zrobić... - Powiedziałam załamanym głosem, unikając jego wzroku.
- Da się.
- Niby jak? - Spojrzałam na niego zaintrygowana, jego odpowiedzią.
- Wiesz kim jestem.. mogę cię przemienić. - Wyznał patrząc mi prosto w oczy. Na jego słowa aż się zlękłam. - Spokojnie. - Widocznie to zauważył, lub wyczuł bo szybszym biciu serca.
- To dobry pomysł?
- Nie. Ale nie mogę cię stracić. Tak wiele lat szukałem takiej istoty jak ty, a gdy w końcu znalazłem cię, ty odchodzisz.
- Wybacz, ale tak musi być.
- Nie musi. Pytanie tylko, czy ty zezwolisz na to?
- Ja.. nie wiem. Nie wyobrażam sobie być wampirem.
- Claudia..
- Tak?
- Kocham cię.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Tak, wiem już kiedyś mi to mówił, ale ja nie wiem czy go kocham. Czy to ten jedyny? Czy moim przeznaczeniem jest być z wampirem?
- Ja ciebie też kocham. - Odpowiedziałam po dłużej chwili. Zayn spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jesteś tego pewna? - Dopytywał jakby nie wierzył.
- Tak, jestem tego pewna. - Powiedziałam twardo, chyba wiem co mówię, prawda?
- Tak bardzo martwię się, że cię stracę. - Wyznał przytulając moje ledwie żywe ciało do siebie. Choć jest krwiopijcą, biję od niego nieokiełznane ciepło, przez co czuję się bezpieczna. Byłam w niego wtulona przed dość długi czas i nie przeszkadzało nam to. Naszą chwilę przerwała osoba wchodząca do sali.
- Wybaczcie, że przeszkadzam. - Zaczął doktor, gdy tylko wszedł do środka. - Chciałem tylko poinformować, że Claudia dziś wieczorem gdy zaśnie, może się już nigdy nie obudzić. - Powiedział to poważnym tonem. Zlękłam się na te słowa, ale przynajmniej umrę bezbolesną śmiercią.
- Dobrze, rozumiem. - Potwierdziłam, po czym mężczyzna kiwną głową i wyszedł.
- Jeśli podejmiesz decyzję, jest szansa, żebyś przeżyła. - Odparł Zayn przyciągając mnie do siebie. Leżałam wtulona w niego, bez żadnych zbędnych słów spędzaliśmy pozostały czas mojego życia. W tym momencie nie liczyło się nic, wykorzystywaliśmy każdą chwilę jakby jutra miało nie być...
______________________________________________________
Dzisiejszy rozdział przedzieliłam na pół, ponieważ kolejny będzie ostatnim :( Jednakże jest możliwość drugiej części, ale to już zależy od was :)

wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 29

          Teraz, gdy dowiedziałam się o planach Bogów wobec mnie, sama nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chce mu mieć tego za złe, ale również nie chce odchodzić. Gdy teraz tak zastanawiam się nad tym, nie mogę w to uwierzyć. Odejdę z tego świata w tak młodym wieku, nie spełniając nawet swych marzeń. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muszę opuścić Zayn'a, jedyną osobę na której mi zależy. Czuję coś do niego, aczkolwiek czy to miłość? W drugi dzień mojego pobytu w szpitalu dowiedziałam się, że został mi dzień życia. Jeden jedyny dzień pieprzonego żywota. Kiedy usłyszałam diagnozę, łzy same opuściły moje zmęczone oczy. Czułam się jak na skazaniu, dokładnie tak gdybym usłyszała wyrok śmierci. Okropne uczucie. Racja, wiedziałam, że w końcu umrę, ale gdy dociera do ciebie wiadomość, że to już jutro... uczucie nie do opisania. Przez dłuższy czas nic innego nie robiłam poza płakaniem. Nawet gdy Zayn do mnie przyszedł nie miałam na tyle odwagi by mu wyznać prawdy. Gdyby nie to, że czytał moje myśli nigdy bym mu nie powiedziała.

Czuję się coraz gorzej. Moje ciało źle reaguje na właściwie każde dźwięki i bodźce. Moje wnętrze, pod względem emocjonalnym również nie jest w najlepszym stanie. Nie wiem jak, nie potrafię lub zwyczajnie nie chcę pogodzić się z tą chorą sytuacją. Nie mogę w to uwierzyć. Wszystko we mnie wręcz krzyczy..
Claudia, do cholery umierasz!
 Umieram? Jak mogę umierać, skoro mam jedynie 19 lat?
Odchodzisz...
Dlaczego odchodzę skoro nic złego nie zrobiłam?
Przegrałaś...
Jak mogę przegrać, skoro do mety mam jeszcze dużo?
Już prawie cię tu nie ma...
Jak mnie nie ma, skoro jestem?
Twoja dusza ulatuje z ciebie po trochu...
Jak ulatuje, skoro ja wciąż ją czuje?

Nie znam odpowiedzi na pytanie, które zadaje mi moje własne wewnętrzne "ja". Choć bardzo żałuje. Nikt nie jest w stanie mi na to odpowiedzieć. Nie rozumiem tego wszystkiego. Całe moje życie, jest jak jeden wielki cyrk, który właśnie dobiega końca. Nie ma bisu. Nie ma chęci by wciąż "przedstawienie" trwało. Widzowie chcą już odejść, a wtedy cyrk zwyczajnie zniknie.

Moje głębokie przemyślenia, przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku i ujrzałam moich przyjaciół. Anastazję, Susan oraz Olivera.
- Cześć.. przyszliśmy cię odwiedzić. - Usłyszałam cichy i lekko zakłopotany głos Susan.
- Cześć... - Przywitałam się równie przyciszonym tonem, jak i oni.
- Jak się czujesz? - Spytała Ana siadając obok moje łóżka szpitalnego. Reszta zrobiła to samo.
- Serio, Ana? Pytasz mnie jak się czuje w momencie, w którym umieram?
Anastazja zrobiła się lekko zakłopotana i widocznie nie wiedziała co powiedzieć, bo nic z jej ust się nie wydobyło. - Przepraszam, poniosło mnie.
- Nie szkodzi.
- Po prostu nie mogę pogodzić się z tym, że to już.. koniec.
- Wiem.. nam też jest ciężko z tym. - Odparł załamany Oliver. Spojrzałam na niego zaskoczona. Wydawał się być najbardziej przygnębiony tym, od nas wszystkich. No może z wyjątkiem mnie, tego co ja czuję to raczej nie da się pokonać.

2 godziny później... 

Cały ten czas spędziliśmy na wspominaniu "starych, dobrych czasów". Nagle nastała cisza. Nie wiem do końca czy była ona krępujący czy raczej potrzebna w tym momencie.Nikt nie spojrzał na siebie, lecz każdy z nas miał wzrok skupiony na podłodze. Atmosfera wydawała się napięta, ale czy taka faktycznie była?
- Myślę, że nadszedł czas by się.. pożegnać... - Zagadałam nagle, przerywając ciszę. Ostatnio słowo nie mogło mi przejść przez usta, to nieprawdopodobne. Wszyscy na mnie spojrzeli, jakby dopiero co wybudzili się z transu.
- Będzie nam cię brakowało.. co ja mówię.. już nam cię cholernie brakuje. - Usłyszałam głos Sus. Sama nie wiedziała jak odpowiednio dobrać słowa, aby przekazać to co czuje. Wszyscy jakby bali się wypowiedzieć choć jedno słowo.
- Spokojnie. W końcu się spotkamy i znów będziemy niesamowitymi przyjaciółmi. - Stwierdziłam na pocieszenie, lecz nie wiele to pomogło. Jedynie na ich twarzach pojawił się lekki uśmiech, przepełniony smutkiem.
- Clody... - Zaczął mówić Oliver, lecz w tym samym czasie do pomieszczenia wszedł doktor.
- Przepraszam, że przeszkadzam, lecz wasza wizyta dobiega końca. Proszę dać odpocząć pacjentce.- Mężczyzna pogonił moich przyjaciół.
- Dobrze, rozumiemy. - Odpowiedziała Any, powolnym ruchem podnosząc się z krzesła. Tą samą czynność wykonała Sus.
- Szkoda, że nie możemy spędzić razem choć troszkę więcej czasu... - Zasmuciły się dziewczyny, a ja razem z nimi.
- Też bardzo żałuję, że to musi się tak skończyć.

- A ty nie idziesz? - Skierowałam moje pytanie do Olivera, który wciąż siedział na tym samym miejscu. Dziewczyny już wyszły zapewniając, że  poczekają na korytarzu.
- A co, tak szybko chcesz się mnie pozbyć? - Zażartował chłopak, przesiadając się bliżej mnie.
- Oczywiście, że nie. - Zaprzeczyłam uśmiechając się, po czym dodałam z niechęcią. - Ale wiesz, że zaraz wróci doktor i cię wyprosi.
- Tak, wiem. - Powiedział nieco smutny tym faktem.
- Co się dzieje?  - Zapytałam, gdyż zachowywał się dość dziwnie.
- Nic się nie dzieje... chciałem ci tylko coś powiedzieć. - Powiedział zakłopotany.
- Słucham cię. - Zachęciłam go, spoglądając na niego.
- Claudia... jesteś wspaniałą dziewczyną. Zawsze marzyłem o tobie, już dawno chciałem ci to powiedzieć, a teraz.. gdy już odchodzisz.. czuję, że zawiodłem. - Słuchałam go uważnie, nie wiedząc do czego zmierza. - Claudia, ja.. ja cię kocham. - Wyznał, a mnie na chwilę przestało bić serce. Doznałam szoku.
- A-ale jak to?
- Normalnie. Zwyczajnie jesteś jedyną osobą, która aż tak zawróciła mi w głowie. Dla ciebie byłbym w stanie zrobić wszystko...
- S-stop...
- Tak strasznie cie kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i nie wiem jak i czy w ogóle sobie teraz poradzę.
- Stop.
- Nikt ani nic nie jest w stanie wypełnić pustki jaką czuję gdy myślę, że...
- Przestań, rozumiesz? Dość. Twoje wyznanie nie ułatwia mi odejścia.
- Mówię tylko co czuje. - Powiedział zwyczajnie.
- Wyjdź.
- Co?
- Wyjdź. Chce być sama. - Oliver wydawał się być zaskoczony moim podejściem, lecz wstał i zrobił to o co go prosiłam.
- Oczywiście.
- Oliver...
- Tak? - Spojrzał w moim kierunku zaciekawiony.
- Żegnaj.

piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 28

       Do moich uszu zaczęły docierać pojedyncze dźwięki, natomiast oczy wciąż były zamknięte. Zapanowanie nad narządem wzroku okazało się, nadzwyczaj trudne. Słyszałam odgłosy maszyn, typu pikania, buczenia, co sugerowało, że znajduję się w szpitalu. Rozpoznałam również głosy osób, które z tego co wywnioskowałam znajdowały się w pobliżu mnie.
- Wszystko wraca do normy, co oznacza, że wkrótce się wybudzi. - Usłyszałam głos, jak sądzę lekarza. Jeszcze coś mówili, lecz nie byłam w stanie rozpoznać odbiorcy słów doktora. Zastanawiałam się dlaczego właściwie tu jestem i co się w ogóle ze mną dzieje. Czy to coś poważnego? Tak, wiem moje całe życie wisi na włosku i z resztą zawsze tak było, ale czy to wreszcie nadszedł mój czas? To wszystko się skończy? Zaznam w końcu spokoju wiecznego? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Z natłoku myśli wyrwał mnie dźwięk butów odbijających się od powierzchni, co znaczyło, że ktoś opuścił pomieszczenie. Leżałam tak chwilę, myśląc, że jestem tu sama, lecz gdy  tylko doszedł do mnie dźwięk czyjegoś głosu, wiedziałam, że się myliłam.
- Claudia.. wiem, że mnie słyszysz. - Po głosie rozpoznałam ,że jest to Zayn. - Słyszę bicie twojego serca. - Wytłumaczył mi, choć wcale nie zadałam pytania. Tak bardzo chciałam się odezwać, ale nie byłam w stanie. - Wiem o tym. - Nagle usłyszałam, co mnie zdziwiło. Słyszy moje myśli? - Nie brałaś tabletek, pamiętasz? - To zabawne, w jaki sposób komunikujemy się. Zapadła chwilowa cisza, którą mężczyzna zagłuszył. - Muszę coś załatwić, postaram się, aby się zajęło mi to długo. - Po tych słowach chwycił moją dłoń, po czym delikatnie ją cmoknął. Niby mały gest, a jednak przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Chwilę później już nie czułam jego obecności, co oznaczało, że zostałam sama. Chyba zaczynam coś czuć do niego.. sama nie wiem czy to dobrze czy jednak fatalnie.

Mam już tego dość. Tak bardzo chce otworzyć te cholerne oczy, ale równie bardzo nie jestem w stanie i to mnie tak strasznie irytuje. Nie słyszę nic, prócz tego równie denerwującego pikania.

Z trudem zdołałam otworzyć zmęczone oczy. Od razu uderzyła we mnie biel całego pomieszczenia, co mnie raziło. Rozejrzałam się powolnym ruchem. Nikogo wokół mnie nie było, a drzwi od sali były zamknięte. Byłam bardzo słaba, mój organizm był wykończony. Miałam chwilę czasu na rozmyślenia, aż do pomieszczenia przybiegła zestresowana pielęgniarka. Spojrzała na mnie, lecz gdy tylko dostrzegła, że zaczęła wołać doktora. W zadziwiająco krótkim czasie, zjawił się i lekarz. On natomiast wydawał się być spokojny. Stanął obok mojego łóżka i zapytał.
- Pamiętasz co się stało? - Spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Nic nie pamiętam. - Wyszeptałam z trudem. Lekarz pokiwał tylko przytakująco, jakby takiej odpowiedzi się spodziewał. Odetchnął nagle, po czym znów spojrzał na mnie.
- Z tego co wiem, masz raka. - Stwierdził choć widać było, że szukał potwierdzenia.
- Tak, to prawda.
- Mam dla ciebie złą wiadomość. - Gdy tylko to usłyszałam spodziewałam się najgorszego.
- Słucham. - Pospieszyłam go, bo nadal nie odezwał się.
- Twoja choroba jest już na tyle rozwinięta, że zostało ci nie wiele dni życia. - Z początku wydawało mi się, że się przesłyszałam, ale jednak to prawda. W sumie nie wiedziałam nawet co o tym myśleć. Od dawna miałam tą pewność, że wkrótce umrę, ale nie sądziłam ,że to już.
- Kiedy konkretnie umrę? - Spytałam wyssana z uczuć. Nic nie czułam, to tak jakby wszystko było mi obojętne. Co to za różnica czy odejdę dziś, czy za rok, czy nawet za 10 lat? Zawsze będę żyła z świadomością, że i tak do niczego nie dojdę.
- Ciężko określić. Jednakże wkrótce się dowiesz. Czekamy tylko na wyniki badań. - Wytłumaczył doktor.
- Dobrze, rozumiem. - Odparłam, po czym zamknęłam oczy. Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia dzięki czemu mogłam spokojnie pomyśleć. I tak nie mam dla kogo żyć. Wszyscy mi najbliżsi odeszli, przez co zostałam sama na tym okrutnym świecie. Nagle usłyszałam szelest, przez co z powrotem uniosłam powieki. Przede mną stał Zayn. Prawdę mówiąc stęskniłam się za nim.
- Jak się czujesz? - Spytał patrząc prosto w moje oczy.
- Średnio. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie brałaś tabletek. - Stwierdził zarzucająco. Zrobiłam minę niewiniątko .
- Zapomniałam. - Zayn'a wkurzyła moja odpowiedź z tego co byłam w stanie wywnioskować. Jednakże nie ciągnął tego tematu, za co byłam mu w tej chwili wdzięczna. Nastała cisza, żadne z nas nie wydusiło z siebie ani słowa. Mężczyzna zajął miejsce na łóżka obok mnie i splótł nasze palce u dłoni w jedność. Spojrzałam na ten gest, a następnie na niego. Wciąż milczał nie patrząc na mnie. Zastanawiałam się o co właściwie może chodzić. Przecież Zayn nigdy się tak nie zachowuje. Wyglądał tak jakby przez kamienny wyraz twarzy chciał ukryć wszystkie emocje jakie w nim się tliły. Chciałam się odezwać, lecz w tym samym momencie mężczyzna przemówił.
- Nie chce żebyś odeszła. - Wyznał, a mnie coś ukuło w sercu. Nie żałowałam nigdy, że umieram byłam do tego od dawna przyzwyczajona. Jednakże gdy Zayn to powiedział poczułam się winna. Zaczynam mieć żal do Boga, to bardzo złe i nigdy nie chciałam się tego dopuścić.
- Zayn... nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. - Powiedział z widocznym smutkiem w głosie. Tak bardzo pragnęłam śmierci, lecz gdy nadszedł ten czas chciałabym cofnąć się w czasie i przeżyć to wszystko jeszcze raz. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Moja wędrówka zwana "życiem" dobiega końca. Nikt ani nic nie jest w stanie tego zmienić.
- Wiem. - Odparł nieco załamany.
- Claudia... - Spojrzałam na niego automatycznie przez ton głosu jakiego użył.
- Tak? - Pospieszałam go, bo wciąż wpatrywał się we mnie jedynie.
- Kocham cię. - Moje serce zabiło w wzmocnionym tempie. Nie wiedziałam czy to prawda, czy tylko się przesłyszałam. Teraz to już z pewnością nie umrę szczęśliwa...

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Rozdział 27

    Rano, gdy się obudziłam było bardzo cicho, co sugerowało, że jestem sama. Rozejrzałam się po wnętrzu pokoju, w którym się znajdowałam i dostrzegłam piękną pogodę na zewnątrz. Promienie słoneczne, które przedostawały się wprost na moje łóżko wręcz zachęcały do wyjścia z domu i zaczerpnięcia świeżego powietrza. Ciekawe gdzie znajduję się Zayn, a może jednak jest w środku? Rozmyślałam o mężczyźnie, który coraz to częściej zajmuję moje myśli i sprawia problemy w normalnym funkcjonowaniu. Zwyczajnie zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Czy to jest dobre? Sama nie wiem. Moje zdanie na ten temat jest niestety niejednomyślne. Jednakże mam nadzieję tylko, że z czasem będę tego pewna co do niego czuję i czy wiąże z nim jakąkolwiek przyszłość. Z tego co widzę mam dziś dzień filozofowania, więc nie dziwcie się moim refleksją.

Jest dopiero rano, a już mam problem w rozporządzeniu sobie wolnego dnia. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ten wolny czas doprowadza mnie do szaleństwa, szczególnie gdy mam go spędzać samotnie. Postanowiłam w końcu wziąć prysznic, gdy tylko przypomniałam sobie, ze wczoraj tego jednak nie zrobiłam. Udałam się do łazienki, po czym zwyczajnie umyłam się. Wykonałam jeszcze kilka innych czynności związanych z poranną toaletą, a następnie opuściłam pomieszczenie. Tak właśnie minęła mi już część dnia, może i mała, ale jednak też się liczy. Kolejne co zrobiłam to było pyszne i pożywne śniadanko. Reszta dnia do wieczora minęła mi zaskakująco szybko, spędziłam go głównie na oglądaniu telewizji oraz czytaniu mojej ulubionej książki. Uwielbiam czytać opowieści, nie ważne o czym. Każda z nich jest interesująca i godna uwagi. Przeczytałam w swoim życiu mnóstwo dzieł i śmiej twierdzić, że nie ma książki nieciekawej. Jedynie są mniej interesujące dla ciebie. Każda poezja ma w sobie coś niezwykłego, coś co pobudza do działania oraz odpowiada na niezadane pytania czytelnika. Pozwala uwolnić często skrywaną wyobraźnie ludzką, którą każdy z nas posiada, a poza tym edukuje i dzięki nim zdobywamy umiejętności oraz doświadczenie. Nie rozumiem osób, które wolą filmy od literatury. Z ekranizowanych dzieł nie wiele tak naprawdę jesteśmy w stanie wywnioskować, a już nie mówię o jakiejkolwiek nauce. Kiedyś jednej ze znanych profesorów wywnioskował pewien drobnych fakt, mianowicie ludzie oglądający w kółko telewizje nigdy do niczego wielkiego nie dojdą, ponieważ żeby coś osiągnąć potrzebna jest do tego praca na najwyższym poziomie oraz przede wszystkim dążenie do wyznaczonego celu. A z tego co sądzę, to raczej leżenie całymi dniami przed ekranem, nie jest nikogo planem przyszłościowym, nieprawdaż?

Czas wybrać się na zakupy. Po dłuższym czasie rozmyślania, postanowiłam wreszcie przebrać się w wyjściowe ubranie oraz zrobić makijaż, po czym mogłam spokojnie wyjść z domu Zayn'a. Pogoda na zewnątrz nie była jakaś świetna, ciągle się chmurzyło, a chmury wyglądały nawet na deszczowe. Aczkolwiek nie zniechęciło mnie to do wybrania się na spacer, a przy tym wstąpieniu do sklepu.
Podążałam dość wolno, podziwiałam okolice, których nie miałam okazji zwiedzić. Na swojej drodze mijałam maleńkie ptaki, pewnie dopiero co się wykluły. Nie wiem czemu, ale rusza mnie przyroda. To takie magiczne.

~♥~

W pewnym momencie zrobiło mi się duszno i musiałam zatrzymać się na chwilę. Byłam już nie daleko sklepu, gdy nagle zakręciło mi się w głowię. Widoczność przestała być ostra, a świat zaczął wirować. Nikogo w pobliżu mnie  nie było i nikt nie był w stanie mi pomóc. W jednej chwili przewróciłam się tracąc równowagę. Uderzenie było na tyle silne, abym całkowicie straciła przytomność. Ostatnie co pamiętam to widok mężczyzny idącego w moją stronę, niestety nie byłam w stanie złapać takiej ostrości, aby rozpoznać osobę. Potem była już tylko ciemność...
______________________________
Tak wiem, rozdział bardzo krótki, ale spokojnie wkrótce będą o wiele dłuższe. Czekam tylko na chwile wolnego, bo jak na razie to u mnie tragedia jest. Już pojutrze poligon i znów mnie nie będzie, a po za tym te całe wyciąganie ocen na koniec jest bardzo męczące i czasochłonne, prawda? Pewnie też coś o tym wiecie ;) Kolejny rozdział pojawi się jak wrócę z obozu, więc myślę, że nie tak bardzo długo :) Chciałam jeszcze tylko zaznaczyć, że zbliżamy się do końca ;cc

czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 26

         Gdy obudziłam się nadal byłam słaba, ale już zdecydowanie mniej. Wstałam z zamiarem znalezienia Zayn'a i poinformowania go o tym, że wracam do domu. Czułam się już o niebo lepiej niż wczoraj, więc spokojnie mogłam przebyć tę drogę do mężczyzny samodzielnie. Udałam się do kuchni gdzie znalazłam wampira, przygotowującego śniadanie.
- Część. Jak się spało? - Zagadał nawet nie odwracając się w moją stronę. Podeszłam bliżej i usiadłam na wysokim, barowym krześle.
- Dobrze nawet. Co gotujesz? - Spytałam zaciągając się aromatycznym zapachem.
Frittata z szynką, szczypiorkiem i fetą.
- Brzmi smakowicie. - Oblizałam wargi, robiąc się coraz to głodniejsza.
- I takie też jest. - Zachęcił mnie jeszcze bardziej swoją odpowiedzią. Z niecierpliwieniem czekałam aż danie będzie gotowe. Nie mogłam dłużej usiedzieć na tyłku, więc wstałam i odwróciłam się do Zayn'a.
- Zrobię kawę. Chcesz?
- Tak, możesz zrobić.
Tak więc zabrałam się za przyrządzenie wspomnianego napoju. Zagotowałam niewielką ilość wody w czajniku i zasypałam po dwie łyżeczki kawy. Tak, wiem, że mogłam użyć do tego ekspresu, ale w tym momencie miałam ochotę na taką kawę. Po kolejnych 10 minutach wszystko było gotowe i pięknie podane do stołu.
- Smacznego. - Odezwał się, gdy już oboje zasiedliśmy do jedzenia. Oczywiście również mu odpowiedziałam.
- Faktycznie smaczne.- Skomentowałam danie, które przygotował mężczyzna.
- Mówiłem. - Uśmiechnął się przyjaźnie.
Najpierw było dość cicho między nami, dopiero po czasie Zayn znów się odezwał.
- Jak się czujesz już?
- Lepiej. Myślę, że powinnam niedługo wracać do siebie.
- No właśnie chciałem o tym pomówić. - Zaciekawiło mnie to dość, co takiego chce mi powiedzieć w tej sprawie. - Sądzę, że lepiej będzie jeśli zamieszkasz ze mną. - Gdy to powiedział nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Niby okej, ale jednak nie lubię tak mieszkać u kogoś. - Przynajmniej na ten czas, kiedy nie jesteś bezpieczna.
- Zayn.. ja nie wiem.
- Spokojnie. Nie masz o co się martwić.
- Czemu tak miałoby być? - Nie do końca rozumiałam powód propozycji Zayn'a.
- Martwię się o ciebie i wiem, że słusznie.
- Co to znaczy, że słusznie?
- Claudia. Oni cały czas polują na ciebie i wiem, że nie spoczną dopóki nie będą pewni, że cie załatwili. - Szczerze przestraszyłam się na te słowa. Dlaczego oni mnie tak bardzo nienawidzą, co im niby takiego zrobiłam .
- Oni.. chcą mnie zabić?
- Tak. - Przez chwilę siedziałam tak bez jakiegokolwiek ruchu, jak posąg. To wszystko to dla mnie za dużo. - Wszystko okej? Jakaś blada się zrobiłaś. - Zauważył po chwili. Może faktycznie troszkę mi słabiej, ale nie jest źle.
- Tak, tak wszystko dobrze. - Po tych słowach wstałam i zrobiłam krok w celu udania się z powrotem do sypialni. - Położę się jeszcze,  dobrze?
- Jasne, idź.
Tak też zrobiłam. Nie wiem czemu tak nagle poczułam się gorzej. Może to nerwy, a może jeszcze nie doszłam do siebie po ostatnim. Przykryłam się szczelnie kołdrą, gdyż również zrobiło mi się chłodno. Zamknęłam oczy w celu poprawienia swojego samopoczucia, lecz niestety niewiele to dało. Po chwili dołączył do mnie Zayn.
- Co jest, Claudia?
- Gorzej się poczułam. - Wytłumaczyłam szczerze, w końcu po co mam go okłamywać. Zayn podszedł do mnie i położył swoją dłoń na moim czole.
- Jesteś rozpalona. - Stwierdził, gdy skończył wykonywać wcześniejszą czynność. - Wzięłaś dzisiaj swoje leki?
- Tak, ale zauważyłam, że coś nie bardzo pomagają ostatnio.
- Może pójdziemy do lekarza?
- Nie.
- Czemu? Może coś jest nie tak, a ty nawet nie wiesz o tym.
- Wszystko jest dobrze. - Nie chce tam iść, ponieważ w sumie boję tego co mogę tam usłyszeć. Nie da się ukryć tego, że jestem śmiertelnie chora i w każdej chwili mogę umrzeć.
- Ale jak się nie poprawi w najbliższych dniach, to sam cię tam zaprowadzę. - Zagroził mężczyzna, na co się skrzywiłam. Już sobie to wyobrażam.
- Jeszcze zobaczymy. - Powiedziałam tak cichutko, że gdyby nie to, że jest wampirem nie usłyszałby mnie.
- Oj zobaczymy. - Uśmiechnął się zadziornie do mnie. Czy on coś kombinuje?

Wieczór...

Już od kilku godzin czuje się dobrze, więc nie sądzę, żeby było się czym martwić. Cały dzień spędziłam z Zayn'em i powiem szczerze, że zaliczam go do udanych. Nie kłóciliśmy się i byliśmy dla siebie dość mili nawet. Z takim Zayn'em to ja mogłabym każdy dzień spędzać. Już w sumie nie uważam go za tego "złego" i żałuję, że kiedykolwiek tak podle go osądziłam i w sumie bezpodstawnie. Postanowiliśmy, że nie będziemy siedzieć cały wieczór w domu, tylko przejdziemy się na miasto. Mężczyzna zaproponował kino, więc i ja się zgodziłam. No bo co mamy siedzieć w domu bezczynnie, przynajmniej spędzimy trochę czasu w miłej atmosferze. Po kolacji, żeby nie na pusty żołądek, w moim przypadku, udaliśmy się do samochodu Zayn'a.
- Na co idziemy? - Spytałam, gdy byliśmy już niedaleko budynku.
- Nie wiem, zobaczymy co jest ciekawego.
Droga nie trwała długo. Zresztą nie mogłabym z tempem w jakim poruszaliśmy się. Krótko mówiąc Zayn nie wie co to normalna jazda i wątpię by znał się na przepisach i zasadach panujących w ruchu ulicznym. Po około 10 minutach jazdy dotarliśmy do celu. Wysiedliśmy z pojazdu i przeszliśmy chodnikiem wzdłuż budynku wprost do jego wejścia. Stanęliśmy przed dużym monitorem i mieliśmy dokonać wyboru repertuaru.
- No to co wybieramy? - Spytałam ponownie spoglądając na mężczyznę, który uważnie studiował opisy filmów.
- Poltergeist. - Odpowiedział nagle, głosem nieznoszącym sprzeciwu. Nie oglądałam tego nigdy, ale nie trudno było się domyślić, że jest to horror.
- Jesteś tego pewny? - Zadałam kolejne pytanie niezbyt przekonana co do tego wyboru.
- Tak. - Odparł pewny siebie.

~♥~

Film był faktycznie straszny, połowę spędziłam wtulona w Zayn'a. Oczywiście jego to nic nie ruszyło, przecież takie sceny to on ma praktycznie codziennie. Cóż za ironia. Gdy opuściliśmy budynek zdążyło się już ściemnić.
- Dobrze, że jesteśmy samochodem. - Stwierdziłam, gdy szliśmy w stronę pojazdu. Mężczyzna spojrzał na mnie, po czym się odezwał.
- Zimno ci? - Zerknęłam na moje ręce i zorientowałam się czemu zadał to pytanie. Wyszła mi tzw. gęsia skórka.
- Troszkę. - Odparłam tylko. Zayn otworzył przede mną drzwi samochodu, po czym wsiadłam do niego. Chwilę po mnie, mężczyzna również zajął miejsce kierowcy. Robiłam się już senna, dlatego marzyłam w tym momencie o ciepłej kąpieli oraz kolacji i łóżku. Chociaż nie jestem głodna, to słabo się czuję i dlatego właśnie jednak zjem cokolwiek.
- O czym tak myślisz? - Zagadał Zayn nagle.
- O tym co zrobię po powrocie do domu. - Odpowiedziałam szczerze. Mężczyzna wydawał się zamyślony przez chwilę. Nagle zatrzymał pojazd na ciemnym uboczu, co mnie zdziwiło.
- Czemu... - Chciałam zadać pytanie, ale uciszył mnie. Zbliżył się do mnie dość blisko, przez co zdezorientowałam się. - Co robisz? - Spytałam, lecz nie odpowiedział. Jednym szybkim ruchem wbił się w moje usta. Byłam zbyt zaskoczona, żeby zareagować. Dopiero po chwili oddałam pocałunek. Jego dłoń znalazła się na mojej talii, przez co przeszły mnie dreszcze. Nagle poczułam lekki ból, a Zayn automatycznie odsunął się, gdy dostrzegł grymas na mojej twarzy. Od razu spostrzegł krew wydobywającą się z wargi, co sugerowało, że widocznie przegryzł mi dolną wargę. Zapewne niechcący.
- Wybacz. - Powiedział tylko. Jego dłoń, która wcześniej masowała moje ciało, znalazła się na policzku. Delikatnie i ze skupieniem głaskał go. Wczuwał się w to co robi. Patrzyłam na niego, jak na obrazek. Wspaniałe, ekskluzywne malowidło, które pragnę mieć na zawsze, a już szczególnie na własność.
- Wracajmy. - Nie wiem czemu wypowiedziałam te słowa. Nie chciałam niszczyć tak pięknej chwili, ale jednak było to krępujące dla mnie. Zayn ponownie dołączył do ruchu drogowego i wznowiliśmy podróż do domu. Przez całą drogę rozmyślałam , czemu on mnie pocałował. Z reguły ludzie się całują , ponieważ czują coś do siebie, lub są w sobie zakochani. Jednakże nie sądzę, żeby któreś z któreś z tych było trafnym określeniem nas. Podoba mi się, bo nie mówię, że nie, aczkolwiek to wampir. Nie mogłabym być z kimś kto jest potworem. Nim się obejrzałam, byliśmy już przed posesją Malika. W tym momencie czułam się jakbym miała zaraz zasnąć.
- Hej, pobudka. Jesteśmy. - Po jego słowach dopiero dotarło do mnie, że faktycznie pora wysiadać.
- Mhm. - Wymruczałam zaspana, po czym otworzyłam drzwi w celu wyjścia, Mężczyzna stał już obok, aby mi pomóc wyjść.
- Spałaś? - Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie... - Odparłam tylko i udałam się w stronę domu. Na chwilkę zamknęłam oczy, przez co niefortunnie potknęłam się i przewróciłabym się gdyby nie refleks Zayn'a.
- Wcale. - Dodał ironicznie, na co głupio się uśmiechnęłam. Mężczyzna otworzył drzwi wejściowe, po czym weszliśmy do środka. Pozbyłam się zbędnego obuwia i zawiadomiłam Malika, że idę się kąpać.
- Chyba żartujesz.
- O co ci chodzi? - Nie miałam pojęcia co ma na myśli.
- Idziesz, ale prosto do łóżka. Jeszcze mi zaśniesz we wannie. - Na te słowa w mojej głowie pojawiły się dziwne teorie i wyobrażenia, przez co się zarumieniłam. - No już, do spania. - Poganiał mnie, co niezbyt mi się podobało. Aczkolwiek wolałam nie robić więcej problemów i grzecznie udałam się do sypialni. Na tym skończył się mój dzisiejszy dzień.

sobota, 7 maja 2016

Rozdział 25

Zayn

      Kurwa przecież mówiłem jej,żeby była w domu. Wiedziałem, że polują na nią, ale nie byłem w stanie jej ostrzec. Nie mogę na to pozwolić, aby coś jej się stało, dlatego odkąd dowiedziałem się, że nie mam jej u siebie zacząłem jej szukać. Czuję się odpowiedzialny za nią. Najgorsze jest to, że nigdzie nie mogę jej znaleźć, a robi się coraz później,a przy tym ciemniej i niebezpieczniej. Idealna pora na łowy. Wyciągnąłem komórkę w celu zadzwonienia do Claudii, lecz w tym samym czasie usłyszałem stłumiony krzyk. Nie wiedziałem do kogo należy, ale mózg mi podpowiadał, żeby jednak to sprawdzić. Wysiliłem swój zmysł słuchowy i zacząłem podążać w szybkim tempie za odgłosami. Z każdym kolejnym krokiem zbliżałem się do celu. Gdy byłem już dość blisko wszystko nagle ucichło. Nie słyszałem już żadnego niepokojącego dźwięku. Czysta cisza. Co mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło. Nie poddałem się i nadal starałem się odnaleźć osobę, która wydawała te krzyki. Po krótkim czasie zobaczyłem obraz przed sobą, którego po części spodziewałem się. Ujrzałem nikogo innego jak oczywiście Colvina, mojego wroga, którego zabiłbym przy najbliższej okazji. Kurwa no przecież ja go zajebie. Dosłownie pod jego obrzydliwymi butami leżała nieprzytomna Claudia. Oby tylko nieprzytomna, a nie nieżywa. Szybko pozbyłem się negatywnych myśli z mojego umysłu i podeszłam do tego śmiecia.
- Dobrze ci było?
Wampir dopiero teraz dostrzegł moje przybycie, ale nie odwrócił się. Stał nadal w tej samej pozycji, jedyne co się zmieniło to jego wyraz twarzy. Wydawał się być taki zadowolony z siebie.
- Zazdrościsz? - Spytał z uśmiechem na twarzy, a w głosie można było wyczuć ironię.
- Czego? Że zabijasz niewinne osoby?
- Ty jesteś za słaby na to. Szkoda ci ich, a to ogromny błąd, przez który tracisz całą radość z bycia wampirem.
- Mylisz się.
- Nie sądzę.
- Wampiry to nie maszyny do zabijania.
- Serio? - Odwrócił się do mnie przodem, przy czym wygiął dość dziwnie twarz. - Całe "życie" w kłamstwie.
- No widzisz, wreszcie ktoś wytłumaczył ci na czym polega bycie taki jak my. - Zakpiłem z niego.
- Nie. - Zaprzeczył zamyślony, kontynuując. - Wytłumaczyłeś mi co znaczy bycie takim jak ty.
- Słuszna uwaga. Przecież ty mi nawet do pięt nie dorastasz.
Prychnął pod nosem, po czym chciał zwyczajnie odejść.
- A ty gdzie? - Zatrzymałem go ruchem dłoni.
- Tam gdzie ciebie nie ma.
- Nie wydaje mi się. - Po tych słowach dostał solidnie z pięści w twarz. Powinien się nauczyć, że z moimi bliskimi nie zadziera się. Colvin nie był mi dłużny. Również rzucił się na mnie z pięściami, lecz ja byłem szybszy i znokautowałem go. Sprowadziłem go do parteru, dzięki czemu kontrolowałem każdy jego ruch.
- Dobry jesteś. - Skomentował nagle, co mnie nieco zdekoncentrowało. Niestety on miał to zaplanowane i dzięki mojej chwili nieuwagi udało mu się wyrwać z mojego uchwytu i zwyczajnie uciec, jak zwykły tchórz i nic więcej. - Ale ja jestem lepszy. Zapamiętaj to sobie, Malik. - Usłyszałem tylko jego arogancki głos.
- Kurwa. - Wysyczałem sam do siebie, bo w tym momencie bylem bezradny. Rozejrzałem się dookoła i dopiero wtedy wspomniałem sobie o leżącej nieopodal dziewczynie. Podszedłem do niej zaalarmowany jej stanem,po czym pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem jej tętno. Uff na szczęście żyje. To już jest coś, aczkolwiek straciła bardzo dużą ilość krwi, więc jej życie wisi na włosku. Zabrałem ją ostrożnie na ręce i w wampirzym tempie zaniosłem do mojego mieszkania. Gdy się obudzi pewnie będzie zła, ale teraz najmniej mnie to obchodzi, Ważne jest jej zdrowie, a przede wszystkim życie. Najlepiej by było, gdyby na chwile obecną zamieszkała u mnie, ale wiem,  że jej zgoda na to graniczy z cudem. Położyłem ją delikatnie na dużym łóżku w mojej sypialni. A sam w tym czasie postanowiłem przygotować coś do jedzenia dla niej oraz gorącą herbatę z ziołami na uspokojenie. Pewnie będzie głodna i zdenerwowana gdy się ocknie. A po za tym musi zdegenerować siły, bo w takim stanie długo nie pociągnie. Nie jestem pewny czy nawet byłaby w stanie wstać z łóżka o własnych siłach, tak aby od razu się nie przewrócić.

~♥~

Claudia

Nagle zaczęły dociera do mnie dźwięki z otoczenia. Szybko zorientowałam się, że nie są to odgłosy z zewnątrz, a ja nie znajduje się już w tym samym miejscu. Chciałam otworzyć oczy, lecz ta czynność choć taka łatwo, stała się ogromnym wyzwaniem. Jednakże po dłuższym czasie męczących prób, udało mi się tego dokonać. Przekręciłam głowę nieco w bok, aby dostrzec miejsce w którym się znajduję. Gdy dotarło wreszcie do mnie gdzie jestem, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Jestem w domu Zayn'a. No dobra. Ale dlaczego? Jak to się stało ,że ja tutaj jestem? Nic do mnie nie docierało, nie mogłam tego zrozumieć. Po około 30 minutach bezczynnego leżenia i wpatrywania się w sufit, postanowiłam wreszcie wstać i rozejrzeć się. Nie powiem, nie było to zbyt proste, aczkolwiek też nie aż tak trudne, aby stało się niewykonalne. Nie ukrywam, że nieco zachwiałam się na nogach, ale jednak nie wylądowałam na zimnej podłodze, a to już jest połowa sukcesu. Cichutko otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, aczkolwiek nie było mi to dane.
- Co ty tu robisz? - Przestraszona aż odskoczyłam nieco od stojącego przede mną mężczyzny.
- Wydaje mi się, że mieszkam. - Odpowiedział dość ironicznie. - Czemu wstałaś?
- Bo chciałam.
- Połóż się. - Praktycznie rozkazał, co mi się niezbyt spodobało.
- Nie jestem kaleką, żeby ciągle tylko leżeć. - Dobra. Może troszkę zachowuję się jak rozwydrzona nastolatka, no ale cóż. Taki mam kaprys.
- Może i nie jesteś, ale straciłaś bardzo dużą ilość krwi. Pamiętasz?
Gdy Zayn to powiedział, dopiero do mnie doszły wszystkie wydarzenia z dzisiejszej nocy. Instynktownie chwyciłam się za szyje z zamiarem wyczucia wspomnianego miejsca. Faktycznie mam dwa mały ślady, ledwie można zdołać je wyczuć.
- Czemu ja żyje?
Zayn nieco dziwnie na mnie spojrzał, gdyż moje pytanie nie było zbyt inteligentne.
- Zgadnij kto cię uratował.
- No nie wierzę. Znowu ty? - Ile razy będzie jeszcze moim "superwampirem"? Nie jestem damą, którą trzeba ratować w opałach przed bezczelnymi typami.
- Bingo.
- Super. - Zakpiłam pod nosem. Cóż za ironia, że akurat jego musiałam wtedy poznać. Niby powinnam się cieszyć, no bo cóż, w końcu kolejny raz uratował mi życie, aczkolwiek z drugiej strony gdyby nie on moje życie nie byłoby zagrożone. Reasumując tak czy siak to jego wina.
- Możesz się położyć wreszcie?
- Nie jestem dzieckiem, żebyś mówił mi co mam robić. - Odparłam chamsko i odwróciłam się z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. Niestety zrobiłam to zbyt gwałtownie i zakręciło mi się w głowie, gdyż nie odzyskałam jeszcze wystarczająco sił. Oczywiście jasnowidz Zayn był szybszy i złapał mnie w porę. W sumie to dobrze, nie chciałam rąbnąć głową w ziemie. To mogłoby skończyć się nie fajnie dla mnie.
- A nie mówiłem?
- Tak, wiem. - Powiedziałam sennie. Jestem zmęczona i ogólnie wyczerpana. Nie mam na nic siły., po co ja się w ogóle teraz budził, niech ktoś mi odpowie na to pytanie. Zayn ostrożnie położył mnie z powrotem na łóżku, po czym usiadł na jego skraju.
- Claudia. - Zwrócił moją uwagę. - Musisz bardziej uważać na siebie. On nadal na ciebie poluję, to niebezpieczne miejsce.
- Wiem o tym. - Westchnęłam zrezygnowana. Może naprawdę Zayn jest po mojej stronie i chce mi cały czas tylko pomóc?
- Nie masz się czego bać,ale tylko gdy jesteś ze mną.
- Zayn? - Spojrzał na mnie pytająco, lecz nic się nie odezwał. - Zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnął się pod nosem podając mi dłoń i nieco pochylając się ku mnie. To wszystko działo się tak szybko. W jednej chwili znalazł się niebezpiecznie blisko mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. A najdziwniejsze było to, że nie chciałam by kończył. Podobało mi się to. Zayn coraz śmielej dokonywał wszystkie ruchy, Jedną rękę mieścił na moim prawym biodrze, natomiast drugą podpierał się tuż obok mojej głowy, aby na mnie nie spaść. Jego ręka uczuciowo masowała moje ciało, co mnie jeszcze bardziej rozpalało.
- Zayn. - Wydyszałam w końcu, wracając do rzeczywistości.
- Tak, Claudio? - Zayn nadal nie przerywał obmacywania mojego ciała, a ja nie zabroniłam mu tego, co jeszcze bardziej go nakręcało. Jego usta również zmieniły położenie, gdyż w tym momencie znajdują się na mojej szyi robiąc mi malinki i zjeżdżając coraz to niżej.
- Dziękuję. - Nie musiałam więcej dodawać, mężczyzna dobrze wiedział, że jestem mu wdzięczna za uratowanie życia. Ta noc zapowiada się interesująco.
____________________________
Hejo mamy kolejny rozdział, wreszcie się coś dzieje. Mam do was takie pytanko małe. Chcecie żeby pojawiła się scena +18? Jeśli tak to ma być opisywana tak wiecie szczegółowo itp? Nie wiem właśnie, w sumie chciałam takową napisać, ale może się to jednak komuś nie spodobać :)