poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 2

    Już ponad trzy godziny jesteśmy w tym miejscu, prawie cały czas tańczymy. Jednak nie jest tak źle, jak myślałam, że będzie. Sus jak zawsze zdołała  już wyrwać jakiegoś przystojniaka i właśnie świetnie się z nim bawi. Aktualnie zbliża się godzina 2 w nocy, a ja powoli robię się senna. Może to przez nadmiar alkoholu, który ciągle wypełnia moje ciało.
- Kolejne drinki idą! - Zawołała wesoła Sus idąc w naszą stronę.
- Dzięki. - Powiedziałam odbierając swój kolorowy napój.
- Mówiłem ci, że ja nie pije dzisiaj. - Odezwał się Oliver gdy przyjaciółka podawała mu alkohol. Było widać po Sus, że jest już mocno najebana.
- Oh Oli nic nie będzie po jednym drinku. - Zaśmiała się jak to miała w zwyczaju i położyła szklankę przez chłopakiem na stole. Aktualnie siedzimy w loży i jak już wiedziecie pijemy pyszny napój.
- Za niedługo będziemy się zbierać. - Odezwałam się po długiej ciszy. Na moje słowa Sus jakby zpoważniała.
- Co ty gadasz dziewczyno! Impreza dopiero się rozkręca!
- Nie, Sus. Ja nawet nie chciałam tu przychodzić.
- Nie przesadzaj!
Westchnęłam przeciągle, czemu ona musi być taka dziecinna. Dla niej liczy się tylko zabawa, nawet nie bierze pod uwagę tego, że jutro idziemy do szkoły.
- Zadzwonie do Any. - Poinformowałam, gdy tylko o niej sobie przypomniałam.
- Po co? Na pewno dobrze się bawi. - Skomentowała Sus znacząco poruszając brwiami. Nie lubię pijanej Sus. Wtedy nikt dla niej się liczy, wszystko jest takie dziecinnie proste i zero problemów.

Odeszłam trochę od przyjaciół i wyciągnęła telefon z torebki, po czym wybrałam numer do Any.
jeden sygnał...
drugi sygnał...
trzeci sygnał....
Kurde nie odbiera. Może faktycznie jest zbyt zajęta żeby rozmawiać... sama już nie wiem.
Wole jednak się upewnić, więc postanowiłam napisać do niej wiadomość.
Spojrzałam na roześmianą parę przyjaciół, którzy świetnie się bawili. Już po dwóch minutach dostałam odpowiedź od Any, przez co poczułam ulgę. Martwiłam się o nią.

Schowałam z powrotem urządzenie do torebki i wróciłam do stolika.
- I co z Any? - Spytał na wstępie Oliver.
- Wszystko okej, wróciła wcześniej do domu. - Wytłumaczyłam spoglądając w jego brązowe oczy.
- To dobrze.
- Mówiłam, że nic jej nie jest. - Sus jak zwykle musiała wtrącić swoje trzy grosze.
- Ale wolałam to sprawdzić. - Odpowiedziałam tylko, na jej dość chamski komentarz.
- Chodźcie tańczyć! - Krzyknęła uradowana Sus, tak jakby nie słyszała nawet tego co powiedziałam.
- Nie przejmuj się nią. - Szepnął mi na ucho Oliver, tak abym tylko ja mogła do usłyszeć. W odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko do niego, po czym podbiegłam do tańczącej Sus.

Przetańczyliśmy dobre kilka piosenek zanim przekrzykując muzykę poinformowałam przyjaciół, że idę odpocząć. Usiadłam na poprzednim miejscu przy stoliku  i próbowałam unormować oddech. W jednej chwili bardzo źle się poczułam i praktycznie "nie miałam czym oddychać". Powoli wstałam z kanapy i udałam się na zewnątrz, aby odetchnąć. Gdy wreszcie udało mi się przedostać przez te wszystkie spocone ciała, otworzyłam ciężkie drzwi i rozejrzałam się za czymś do siedzenia. Praktycznie od razu dostrzegłam ławkę, nieco oddaloną od klubu, po czym podeszłam tam i usiadłam na niej. Z torebki wygrzebałam zalecane tabletki i wzięłam jedną. Powinno pomóc..

*Perspektywa Zayn'a*

Dzisiaj postanowiłem pospacerować po pobliskim parku. Lubię czasem tak wyskoczyć na przekąskę..
Gdy udało mi się już wbić w kilka naiwnych panienek, dostrzegłem . Siedziała samotnie na zupełnie nieoświetlonej ławce. Wydawała się zdenerwowana, gdyż bicie jej serca słyszałem już z daleka. Podszedłem do niej cichutko.
- Cześć. - Wyszeptałem do jej ucha, na co dziewczyna aż podskoczyła ze strachu. Gwałtownie się odwróciła, przez co nasze twarze dzieliły milimetry, aczkolwiek nie odezwała się. Wyglądała jak sparaliżowana.
- Wszystko w porządku? - Spytałem nie przestając patrzyć na jej piękną szyję. Miałem taką cholerną ochotę zagłębić w niej moje kły i posmakować jej zapewne przepysznej krwi, ale jednak coś mnie hamowało.
- Tak. - Odparła cicho i spuściła wzrok na swoje dłonie. To było dość.. urocze. Co? Stop Malik.
- Nie wygląda. - Wciąż dążyłem ten temat.
- A jednak tak jest. - Widać było, że nie ma ochoty na pogawędkę z nieznajomym.
Hm zjeść ją czy też nie..?O  to jest pytanie.
Usiadłem obok niej na ławce. Zdziwiło mnie, że dziewczyna nawet się nie odsunęła przez moją bliskość.
- Jak się nazywasz? - Zadałem kolejne pytanie.
- Claudia. - Odpowiedziała niemal od razu, bez żadnych gierek.
- Jestem Zayn. - Wyciągnąłem dłoń w jej stronę, którą od razu przyjęła.
- Nie boisz się? - Zadziwiało mnie jej beztroskie zachowanie względem mnie.
- Nie, a powinnam? - Spytała zaczepnie.
- No nie wiem, ale wiesz.. jesteś tu sama.. w nocy. Czy tyle faktów nie wystarczy? - Uśmiechnąłem się do niej przelotnie.
- Co ma być to będzie. - Westchnęła przeciągle. Już miałem się odezwać, lecz uprzedził mnie jej telefon. Dziewczyna odczytała jak sądzę sms'a, po czym gwałtownie wstała.
- Muszę już iść... cześć. - I już jej nie było. Dziwna istota, aczkolwiek bardzo mnie zafascynowała. Najdziwniejsze w niej było to, że nawet nie zdołałem odczytać jej myśli. Nigdy mi się to jeszcze nie zdarzyło.. no chyba że ktoś zażywał regularnie pewną substancję. No cóż wiem jedno.
 Nie odpuszczę jej sobie.
_____________________________________
I jak wam podoba się 2 rozdział? Jejku jutro do szkoły, a jeszcze niedawno było zakończenie ;')
Okropnie boję się nowej szkoły i nie wiem jak to wszystko będzie.. :c

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 1

- Na prawdę musimy tam iść? - Dopytywałam po raz kolejny. Nie czułam się dziś najlepiej i nie miałam ochoty na imprezy.
- Tak, Clody. (czyt. Klodi)- Westchnęła znudzona Susan. Przyjaciółka zawsze lubiła wymyślać dziwne skróty czy pseudonimy innym. Na prawdę mam na imię Claudia, lecz Sus nazywa mnie  Clody, a już szczególnie gdy czegoś chce. 
- Dobrze ci to zrobi. - Dodała druga z moich przyjaciółek, Anastazja. Uwielbiam je, ale bardzo denerwuję mnie, gdy wręcz karzą mi coś robić. Dziś jest jeden z tych dni, gdy mam ochotę zamknąć się w swoim pokoju i przeleżeć cały dzień. A co do imprez to kocham je, ale tak jak już wspominałam nie mam dzisiaj nastroju.
- Eh niech wam będzie. - Westchnęłam poprawiając ostatni raz włosy.
- Wyglądamy zajebiście! - Krzyknęła wesoła Any (czyt. Eni), na co wszystkie zaśmiałyśmy się.
- Masz szczęście, że nie ma moich rodziców w domu. - Zwróciłam się do Any rozbawiona. Rodzice nigdy nie akceptowali przeklinania u dziewczyny. Nawet w tym wieku, jakim jest dziewiętnaście lat  potrafią zwracać mi uwagę. Pewnie dziwi was czemu dalej mieszkam z rodzicami, prawda? Otóż jestem chora na pewną chorobę, więc małżeństwo woli mieć mnie cały czas "na oku".

Nagle po pomieszczeniu rozległ się dźwięk sms'a. Wszystkie spojrzałyśmy w stronę telefonu Susan.
- Oliver będzie za 5 minut. - Oznajmiła dziewczyna, czytając wiadomość od naszego przyjaciela.
W pośpiechu zbierałyśmy  najpotrzebniejsze rzeczy, które były porozrzucane po pokoju do torebek, po czym udałyśmy się do drzwi.  Przed wyjściem schowałam jeszcze przepisane tabletki, które muszę zażywać dwa razy dziennie.  
- No siema laski. - Przywitał się z nami Oliver. Chłopak jest od nas starszy o rok i jest dość wysportowany.
- Hejka. Jedziemy? - Spytała zniecierpliwiona Sus, przekładając przy tym ciężar ciała na drugą nogę.
- Jasne, chodźcie.

Po około 10 minutach drogi byliśmy już pod jednym z najpopularniejszych klubów - Secret.  Już na zewnątrz można było usłyszeć dudniącą z głośników muzykę oraz dostrzec niekończącą się kolejkę przy wejściu.
- Tu jest z godzinę stania! - Skomentowałam zrezygnowana i głośno westchnęłam. Na co ja się pisałam... ah tak. To oni mnie do tego zmusili. Wredne małpy.
- Nie przesadzaj, Clody. Nim się obejrzysz już będziemy szaleć na parkiecie. - Zaśmiała się wesoła Any. Jej to zawsze humor dopisuje. W sumie co się dziwić, ma wszystko. Począwszy na urodzie, a kończywszy na pieniądzach. To znaczy ja też nie mam w zasadzie na co narzekać, ale jak to każdy, posiadam kompleksy.

Jednak nie było tak źle i weszliśmy po ok 20 minutach. Gdy tylko przekroczyliśmy próg klubu odurzył mnie zapach alkoholu oraz tytoniu. Nie zabrakło również widoku spoconych ciał, które macają się nawzajem.
- Chodźcie się napić! - Krzyknęła Sus i chwyciła nas za dłonie, udając się w stronę baru.
Sus bywa dość porywcza, lecz wie czego chce i jak do tego dotrzeć i tego jej chyba najbardziej zazdroszczę.
- Cztery martini z lodem poproszę. - Przyjaciółka zwróciła się do mężczyzny za ladom.
- Ja nie pije. Jestem samochodem, nie pamiętasz? - Zaśmiał się Oliver, na co Sus zrobiła śmieszną minę.
- Ahh to trudno. Dwa dla mnie! - Również zaśmiała się głośno, po czym podała każdemu swojego drinka.
- Imprezę czas zacząć! - Krzyknęła Any unosząc w górę swój napój, po czym każdy ponowił jej ruch.
_______________________________
Hejka ^^ No to lecimy z kolejnym FF, mam nadzieję, że to również spodoba wam się jak poprzednie :D Piszcie opinię na jego temat ♥
Ps. Mam mały problem zz zwiastunem na bloga, bo program mi nie działa ;c ale wkrótce zrobię i dodam <3
Ps2. FF dostępne również na wattpadzie. [LINK]

Prolog

Co się stanie, gdy dwa różne światy spotkają się na jednej drodze? 

 
Są całkiem inni, a jednak łączy ich pewien mały fakt.

Oboje mają sekret, którego za wszelką cenę nie chcą nikomu zdradzić. 

Czy przełamią się na siebie i wyznają od dawna skrywane tajemnice? 

Na to pytanie oraz wiele innych znajdziesz odpowiedź w tym fanfiction. Zapraszam. 

"Death is the beginning of eternity..." 


#Klaudia0614



Oto prolog mojego kolejne FF z Zaynem w roli głównej, mam nadzieję, że również wam się spodoba tak jak i poprzednie i będziecie często wpadać na bloga :)) 

Remont całej strony będzie robiony powoli, gdyż zbliża się rok szkolny i nie mam zbyt dużo czasu na to ;c

A póki co serdecznie zapraszam <3