piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 28

       Do moich uszu zaczęły docierać pojedyncze dźwięki, natomiast oczy wciąż były zamknięte. Zapanowanie nad narządem wzroku okazało się, nadzwyczaj trudne. Słyszałam odgłosy maszyn, typu pikania, buczenia, co sugerowało, że znajduję się w szpitalu. Rozpoznałam również głosy osób, które z tego co wywnioskowałam znajdowały się w pobliżu mnie.
- Wszystko wraca do normy, co oznacza, że wkrótce się wybudzi. - Usłyszałam głos, jak sądzę lekarza. Jeszcze coś mówili, lecz nie byłam w stanie rozpoznać odbiorcy słów doktora. Zastanawiałam się dlaczego właściwie tu jestem i co się w ogóle ze mną dzieje. Czy to coś poważnego? Tak, wiem moje całe życie wisi na włosku i z resztą zawsze tak było, ale czy to wreszcie nadszedł mój czas? To wszystko się skończy? Zaznam w końcu spokoju wiecznego? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Z natłoku myśli wyrwał mnie dźwięk butów odbijających się od powierzchni, co znaczyło, że ktoś opuścił pomieszczenie. Leżałam tak chwilę, myśląc, że jestem tu sama, lecz gdy  tylko doszedł do mnie dźwięk czyjegoś głosu, wiedziałam, że się myliłam.
- Claudia.. wiem, że mnie słyszysz. - Po głosie rozpoznałam ,że jest to Zayn. - Słyszę bicie twojego serca. - Wytłumaczył mi, choć wcale nie zadałam pytania. Tak bardzo chciałam się odezwać, ale nie byłam w stanie. - Wiem o tym. - Nagle usłyszałam, co mnie zdziwiło. Słyszy moje myśli? - Nie brałaś tabletek, pamiętasz? - To zabawne, w jaki sposób komunikujemy się. Zapadła chwilowa cisza, którą mężczyzna zagłuszył. - Muszę coś załatwić, postaram się, aby się zajęło mi to długo. - Po tych słowach chwycił moją dłoń, po czym delikatnie ją cmoknął. Niby mały gest, a jednak przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Chwilę później już nie czułam jego obecności, co oznaczało, że zostałam sama. Chyba zaczynam coś czuć do niego.. sama nie wiem czy to dobrze czy jednak fatalnie.

Mam już tego dość. Tak bardzo chce otworzyć te cholerne oczy, ale równie bardzo nie jestem w stanie i to mnie tak strasznie irytuje. Nie słyszę nic, prócz tego równie denerwującego pikania.

Z trudem zdołałam otworzyć zmęczone oczy. Od razu uderzyła we mnie biel całego pomieszczenia, co mnie raziło. Rozejrzałam się powolnym ruchem. Nikogo wokół mnie nie było, a drzwi od sali były zamknięte. Byłam bardzo słaba, mój organizm był wykończony. Miałam chwilę czasu na rozmyślenia, aż do pomieszczenia przybiegła zestresowana pielęgniarka. Spojrzała na mnie, lecz gdy tylko dostrzegła, że zaczęła wołać doktora. W zadziwiająco krótkim czasie, zjawił się i lekarz. On natomiast wydawał się być spokojny. Stanął obok mojego łóżka i zapytał.
- Pamiętasz co się stało? - Spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Nic nie pamiętam. - Wyszeptałam z trudem. Lekarz pokiwał tylko przytakująco, jakby takiej odpowiedzi się spodziewał. Odetchnął nagle, po czym znów spojrzał na mnie.
- Z tego co wiem, masz raka. - Stwierdził choć widać było, że szukał potwierdzenia.
- Tak, to prawda.
- Mam dla ciebie złą wiadomość. - Gdy tylko to usłyszałam spodziewałam się najgorszego.
- Słucham. - Pospieszyłam go, bo nadal nie odezwał się.
- Twoja choroba jest już na tyle rozwinięta, że zostało ci nie wiele dni życia. - Z początku wydawało mi się, że się przesłyszałam, ale jednak to prawda. W sumie nie wiedziałam nawet co o tym myśleć. Od dawna miałam tą pewność, że wkrótce umrę, ale nie sądziłam ,że to już.
- Kiedy konkretnie umrę? - Spytałam wyssana z uczuć. Nic nie czułam, to tak jakby wszystko było mi obojętne. Co to za różnica czy odejdę dziś, czy za rok, czy nawet za 10 lat? Zawsze będę żyła z świadomością, że i tak do niczego nie dojdę.
- Ciężko określić. Jednakże wkrótce się dowiesz. Czekamy tylko na wyniki badań. - Wytłumaczył doktor.
- Dobrze, rozumiem. - Odparłam, po czym zamknęłam oczy. Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia dzięki czemu mogłam spokojnie pomyśleć. I tak nie mam dla kogo żyć. Wszyscy mi najbliżsi odeszli, przez co zostałam sama na tym okrutnym świecie. Nagle usłyszałam szelest, przez co z powrotem uniosłam powieki. Przede mną stał Zayn. Prawdę mówiąc stęskniłam się za nim.
- Jak się czujesz? - Spytał patrząc prosto w moje oczy.
- Średnio. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie brałaś tabletek. - Stwierdził zarzucająco. Zrobiłam minę niewiniątko .
- Zapomniałam. - Zayn'a wkurzyła moja odpowiedź z tego co byłam w stanie wywnioskować. Jednakże nie ciągnął tego tematu, za co byłam mu w tej chwili wdzięczna. Nastała cisza, żadne z nas nie wydusiło z siebie ani słowa. Mężczyzna zajął miejsce na łóżka obok mnie i splótł nasze palce u dłoni w jedność. Spojrzałam na ten gest, a następnie na niego. Wciąż milczał nie patrząc na mnie. Zastanawiałam się o co właściwie może chodzić. Przecież Zayn nigdy się tak nie zachowuje. Wyglądał tak jakby przez kamienny wyraz twarzy chciał ukryć wszystkie emocje jakie w nim się tliły. Chciałam się odezwać, lecz w tym samym momencie mężczyzna przemówił.
- Nie chce żebyś odeszła. - Wyznał, a mnie coś ukuło w sercu. Nie żałowałam nigdy, że umieram byłam do tego od dawna przyzwyczajona. Jednakże gdy Zayn to powiedział poczułam się winna. Zaczynam mieć żal do Boga, to bardzo złe i nigdy nie chciałam się tego dopuścić.
- Zayn... nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. - Powiedział z widocznym smutkiem w głosie. Tak bardzo pragnęłam śmierci, lecz gdy nadszedł ten czas chciałabym cofnąć się w czasie i przeżyć to wszystko jeszcze raz. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Moja wędrówka zwana "życiem" dobiega końca. Nikt ani nic nie jest w stanie tego zmienić.
- Wiem. - Odparł nieco załamany.
- Claudia... - Spojrzałam na niego automatycznie przez ton głosu jakiego użył.
- Tak? - Pospieszałam go, bo wciąż wpatrywał się we mnie jedynie.
- Kocham cię. - Moje serce zabiło w wzmocnionym tempie. Nie wiedziałam czy to prawda, czy tylko się przesłyszałam. Teraz to już z pewnością nie umrę szczęśliwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz