sobota, 7 maja 2016

Rozdział 25

Zayn

      Kurwa przecież mówiłem jej,żeby była w domu. Wiedziałem, że polują na nią, ale nie byłem w stanie jej ostrzec. Nie mogę na to pozwolić, aby coś jej się stało, dlatego odkąd dowiedziałem się, że nie mam jej u siebie zacząłem jej szukać. Czuję się odpowiedzialny za nią. Najgorsze jest to, że nigdzie nie mogę jej znaleźć, a robi się coraz później,a przy tym ciemniej i niebezpieczniej. Idealna pora na łowy. Wyciągnąłem komórkę w celu zadzwonienia do Claudii, lecz w tym samym czasie usłyszałem stłumiony krzyk. Nie wiedziałem do kogo należy, ale mózg mi podpowiadał, żeby jednak to sprawdzić. Wysiliłem swój zmysł słuchowy i zacząłem podążać w szybkim tempie za odgłosami. Z każdym kolejnym krokiem zbliżałem się do celu. Gdy byłem już dość blisko wszystko nagle ucichło. Nie słyszałem już żadnego niepokojącego dźwięku. Czysta cisza. Co mnie jeszcze bardziej zaniepokoiło. Nie poddałem się i nadal starałem się odnaleźć osobę, która wydawała te krzyki. Po krótkim czasie zobaczyłem obraz przed sobą, którego po części spodziewałem się. Ujrzałem nikogo innego jak oczywiście Colvina, mojego wroga, którego zabiłbym przy najbliższej okazji. Kurwa no przecież ja go zajebie. Dosłownie pod jego obrzydliwymi butami leżała nieprzytomna Claudia. Oby tylko nieprzytomna, a nie nieżywa. Szybko pozbyłem się negatywnych myśli z mojego umysłu i podeszłam do tego śmiecia.
- Dobrze ci było?
Wampir dopiero teraz dostrzegł moje przybycie, ale nie odwrócił się. Stał nadal w tej samej pozycji, jedyne co się zmieniło to jego wyraz twarzy. Wydawał się być taki zadowolony z siebie.
- Zazdrościsz? - Spytał z uśmiechem na twarzy, a w głosie można było wyczuć ironię.
- Czego? Że zabijasz niewinne osoby?
- Ty jesteś za słaby na to. Szkoda ci ich, a to ogromny błąd, przez który tracisz całą radość z bycia wampirem.
- Mylisz się.
- Nie sądzę.
- Wampiry to nie maszyny do zabijania.
- Serio? - Odwrócił się do mnie przodem, przy czym wygiął dość dziwnie twarz. - Całe "życie" w kłamstwie.
- No widzisz, wreszcie ktoś wytłumaczył ci na czym polega bycie taki jak my. - Zakpiłem z niego.
- Nie. - Zaprzeczył zamyślony, kontynuując. - Wytłumaczyłeś mi co znaczy bycie takim jak ty.
- Słuszna uwaga. Przecież ty mi nawet do pięt nie dorastasz.
Prychnął pod nosem, po czym chciał zwyczajnie odejść.
- A ty gdzie? - Zatrzymałem go ruchem dłoni.
- Tam gdzie ciebie nie ma.
- Nie wydaje mi się. - Po tych słowach dostał solidnie z pięści w twarz. Powinien się nauczyć, że z moimi bliskimi nie zadziera się. Colvin nie był mi dłużny. Również rzucił się na mnie z pięściami, lecz ja byłem szybszy i znokautowałem go. Sprowadziłem go do parteru, dzięki czemu kontrolowałem każdy jego ruch.
- Dobry jesteś. - Skomentował nagle, co mnie nieco zdekoncentrowało. Niestety on miał to zaplanowane i dzięki mojej chwili nieuwagi udało mu się wyrwać z mojego uchwytu i zwyczajnie uciec, jak zwykły tchórz i nic więcej. - Ale ja jestem lepszy. Zapamiętaj to sobie, Malik. - Usłyszałem tylko jego arogancki głos.
- Kurwa. - Wysyczałem sam do siebie, bo w tym momencie bylem bezradny. Rozejrzałem się dookoła i dopiero wtedy wspomniałem sobie o leżącej nieopodal dziewczynie. Podszedłem do niej zaalarmowany jej stanem,po czym pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem jej tętno. Uff na szczęście żyje. To już jest coś, aczkolwiek straciła bardzo dużą ilość krwi, więc jej życie wisi na włosku. Zabrałem ją ostrożnie na ręce i w wampirzym tempie zaniosłem do mojego mieszkania. Gdy się obudzi pewnie będzie zła, ale teraz najmniej mnie to obchodzi, Ważne jest jej zdrowie, a przede wszystkim życie. Najlepiej by było, gdyby na chwile obecną zamieszkała u mnie, ale wiem,  że jej zgoda na to graniczy z cudem. Położyłem ją delikatnie na dużym łóżku w mojej sypialni. A sam w tym czasie postanowiłem przygotować coś do jedzenia dla niej oraz gorącą herbatę z ziołami na uspokojenie. Pewnie będzie głodna i zdenerwowana gdy się ocknie. A po za tym musi zdegenerować siły, bo w takim stanie długo nie pociągnie. Nie jestem pewny czy nawet byłaby w stanie wstać z łóżka o własnych siłach, tak aby od razu się nie przewrócić.

~♥~

Claudia

Nagle zaczęły dociera do mnie dźwięki z otoczenia. Szybko zorientowałam się, że nie są to odgłosy z zewnątrz, a ja nie znajduje się już w tym samym miejscu. Chciałam otworzyć oczy, lecz ta czynność choć taka łatwo, stała się ogromnym wyzwaniem. Jednakże po dłuższym czasie męczących prób, udało mi się tego dokonać. Przekręciłam głowę nieco w bok, aby dostrzec miejsce w którym się znajduję. Gdy dotarło wreszcie do mnie gdzie jestem, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Jestem w domu Zayn'a. No dobra. Ale dlaczego? Jak to się stało ,że ja tutaj jestem? Nic do mnie nie docierało, nie mogłam tego zrozumieć. Po około 30 minutach bezczynnego leżenia i wpatrywania się w sufit, postanowiłam wreszcie wstać i rozejrzeć się. Nie powiem, nie było to zbyt proste, aczkolwiek też nie aż tak trudne, aby stało się niewykonalne. Nie ukrywam, że nieco zachwiałam się na nogach, ale jednak nie wylądowałam na zimnej podłodze, a to już jest połowa sukcesu. Cichutko otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, aczkolwiek nie było mi to dane.
- Co ty tu robisz? - Przestraszona aż odskoczyłam nieco od stojącego przede mną mężczyzny.
- Wydaje mi się, że mieszkam. - Odpowiedział dość ironicznie. - Czemu wstałaś?
- Bo chciałam.
- Połóż się. - Praktycznie rozkazał, co mi się niezbyt spodobało.
- Nie jestem kaleką, żeby ciągle tylko leżeć. - Dobra. Może troszkę zachowuję się jak rozwydrzona nastolatka, no ale cóż. Taki mam kaprys.
- Może i nie jesteś, ale straciłaś bardzo dużą ilość krwi. Pamiętasz?
Gdy Zayn to powiedział, dopiero do mnie doszły wszystkie wydarzenia z dzisiejszej nocy. Instynktownie chwyciłam się za szyje z zamiarem wyczucia wspomnianego miejsca. Faktycznie mam dwa mały ślady, ledwie można zdołać je wyczuć.
- Czemu ja żyje?
Zayn nieco dziwnie na mnie spojrzał, gdyż moje pytanie nie było zbyt inteligentne.
- Zgadnij kto cię uratował.
- No nie wierzę. Znowu ty? - Ile razy będzie jeszcze moim "superwampirem"? Nie jestem damą, którą trzeba ratować w opałach przed bezczelnymi typami.
- Bingo.
- Super. - Zakpiłam pod nosem. Cóż za ironia, że akurat jego musiałam wtedy poznać. Niby powinnam się cieszyć, no bo cóż, w końcu kolejny raz uratował mi życie, aczkolwiek z drugiej strony gdyby nie on moje życie nie byłoby zagrożone. Reasumując tak czy siak to jego wina.
- Możesz się położyć wreszcie?
- Nie jestem dzieckiem, żebyś mówił mi co mam robić. - Odparłam chamsko i odwróciłam się z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. Niestety zrobiłam to zbyt gwałtownie i zakręciło mi się w głowie, gdyż nie odzyskałam jeszcze wystarczająco sił. Oczywiście jasnowidz Zayn był szybszy i złapał mnie w porę. W sumie to dobrze, nie chciałam rąbnąć głową w ziemie. To mogłoby skończyć się nie fajnie dla mnie.
- A nie mówiłem?
- Tak, wiem. - Powiedziałam sennie. Jestem zmęczona i ogólnie wyczerpana. Nie mam na nic siły., po co ja się w ogóle teraz budził, niech ktoś mi odpowie na to pytanie. Zayn ostrożnie położył mnie z powrotem na łóżku, po czym usiadł na jego skraju.
- Claudia. - Zwrócił moją uwagę. - Musisz bardziej uważać na siebie. On nadal na ciebie poluję, to niebezpieczne miejsce.
- Wiem o tym. - Westchnęłam zrezygnowana. Może naprawdę Zayn jest po mojej stronie i chce mi cały czas tylko pomóc?
- Nie masz się czego bać,ale tylko gdy jesteś ze mną.
- Zayn? - Spojrzał na mnie pytająco, lecz nic się nie odezwał. - Zgoda?
- Zgoda. - Uśmiechnął się pod nosem podając mi dłoń i nieco pochylając się ku mnie. To wszystko działo się tak szybko. W jednej chwili znalazł się niebezpiecznie blisko mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. A najdziwniejsze było to, że nie chciałam by kończył. Podobało mi się to. Zayn coraz śmielej dokonywał wszystkie ruchy, Jedną rękę mieścił na moim prawym biodrze, natomiast drugą podpierał się tuż obok mojej głowy, aby na mnie nie spaść. Jego ręka uczuciowo masowała moje ciało, co mnie jeszcze bardziej rozpalało.
- Zayn. - Wydyszałam w końcu, wracając do rzeczywistości.
- Tak, Claudio? - Zayn nadal nie przerywał obmacywania mojego ciała, a ja nie zabroniłam mu tego, co jeszcze bardziej go nakręcało. Jego usta również zmieniły położenie, gdyż w tym momencie znajdują się na mojej szyi robiąc mi malinki i zjeżdżając coraz to niżej.
- Dziękuję. - Nie musiałam więcej dodawać, mężczyzna dobrze wiedział, że jestem mu wdzięczna za uratowanie życia. Ta noc zapowiada się interesująco.
____________________________
Hejo mamy kolejny rozdział, wreszcie się coś dzieje. Mam do was takie pytanko małe. Chcecie żeby pojawiła się scena +18? Jeśli tak to ma być opisywana tak wiecie szczegółowo itp? Nie wiem właśnie, w sumie chciałam takową napisać, ale może się to jednak komuś nie spodobać :)

1 komentarz:

  1. Cudo *-* Codziennie patrzę czy już jest kolejny. <3 pisz wszystkie sceny :*

    OdpowiedzUsuń