wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 20

3 dni później...

Dni mijały zadziwiająco szybko , niestety w samotności. Nie widziałam Zayn'a od pocałunku. Czemu to nie wiem sama , widocznie ma ważniejsze sprawy niż spotykanie się z jakąś tam małolatą. Tata wiecznie zapracowany, więc tak wyszło, ze ostatnio nikt nie ma dla mnie czasu. Do szkoły chodzę choć już po jutrze zakończenie roku, wreszcie będę mogła tak naprawdę odpocząć. Z przyjaciółmi widuje się raczej sporadycznie, a już niedługo każde z nich wyjeżdża na wakacje, więc będę całkowicie sama. Zrezygnowałam ze wszystkich planów z powodu mamy. Może i zbyt mocno to przeżywam, ale ja inaczej nie potrafię. To wydarzenie odmieniło całe moje życie.Już nigdy nie będzie jak dawniej. Wracając do rzeczywistości. Aktualnie jestem tatą na imieninach bliskiego wujka. Oczywiście że nadal mam, dlatego nic nie piję ani nawet tańczę czy cokolwiek. Po prostu siedzą jak lalka i wsłuchuje się w rozmowę dorosłych czasem coś dopowiem nic poza tym. Nie chciałam tu przychodzić, ale tata mnie namówił.On również nie piję, aczkolwiek jest zabawny, wesoły w danej sytuacji.
- Chodź napijesz się z nami, co jako jedyny nic nie wypijesz? - Usłyszałam jak przyjaciel wujka kieruje te słowa do mojego taty.
- Nie, dziękuję. Niestety muszę odmówić. - Na szczęście ma jeszcze trochę rozumu w głowie. Nagle zadzwonił mój telefon , więc wyszłam z pomieszczenia, aby odebrać. Słyszałam jak mężczyzna nie daje za wygraną i wciąż namawia.
- Tak?
- Cześć laska, co powiesz na wypad nad jezioro z okazji zakończenia szkoły?  - Czy ona się słyszy w ogóle.
- Lily, ja mam żałobę. - Powiedziałam oschle nieco ściszonym głosem. Czy tylko mną wstrząsnęło to wydarzenie? Bo tak się czuję.
- No oczywiście, że to wiem. Sądzę jednak, że powinnaś się rozerwać, a nie ciągle zamartwiać.
- Nie, dzięki. Cześć. - Lekko wkurzona rozłączyłam połączenie. Jedynie gdzie mogę iść w najbliższych dniach to kościół. Podenerwowana wróciłam do poprzedniego pomieszczenia i już całkiem myślałam, że wyjdę z siebie. Mój cholerny ojciec popijał sobie wódkę w najlepsze, głośno się przy tym śmiejąc. Podeszłam do niego zdenerwowana, zwracając przy tym jego uwagę.
- Co ty robisz!? - Ojciec jak gdyby nigdy nic wziął łyka napoju.
- Piję. Nie widać? - No normalnie go zaraz zabiję.
- Jak ty niby teraz będziesz kierował? - Powiedziałam z wyrzutem. Denerwuję mnie takie dziecinne zachowanie. Zero odpowiedzialności.
- Normalnie.  Claudia nie zadawaj mi tak głupich pytań.
Nie mam nerwów do tego człowieka. Stracił moje zaufanie, no bo kurde jak tak można.

~♥~

Dochodziła godzina pierwsza w nocy, na zewnątrz panował mrok, a ulice oświetlały tylko niewielkie latarnie. Od kilu godzin siedzę wkurzona na kanapie i słucham głośnej muzyki. Powoli zaczynam robić się śpiąca, dlatego postanawiam poszukać taty.
- Tato! - Starałam się przekrzyczeć muzykę, ale jego i tak nawet nie było w tym pomieszczeniu. Znalazłam go po około 10 minutach palącego na balkonie z kolegami. Właściwie to ja nawet nie wiem co tu robię.
- Tato? - Chciałam zwrócić jego uwagę.
- O. Już myślałem, że poszłaś. - Powiedział, gdy mnie dostrzegł. Nawet nie interesuję go co się ze mną dzieje. Może to i lepiej. - Co chciałaś? - Dodał po chwili, tak jakby chciał już się mnie pozbyć.
- Kiedy wracamy? Jestem śpiąca. - Odparłam leniwie ostatnie zdanie.
- Clody. Nie jesteś już małym dzieckiem.  Możesz wrócić sama albo prześpij się gdzieś. - Zaproponował tata. Widać było., że nie jest zbyt trzeźwy. Normalnie nie traktuje mnie jak zwykły problem.
- Ciekawe niby gdzie. - Zakpiłam chamsko.
- Idź do Brian'a, on ci załatwi osobny pokój. - Powiedział na odchodne.
- Ja chce wracać. - Nie mam zamiaru zostać tu na noc.
- Claudia. - Podszedł do mnie poirytowany moim zachowaniem. - Nie wiem czy zauważyłeś, ale jestem pijany.
- Widzę. I dlatego chce wracać. - Ojciec dziwnie na mnie spojrzał, jakby zastanawiając się nad czymś.   Nagle zerknął gdzieś w bok, po czym westchnął przeciągle.
- Ubieraj się. Wracamy.

~♥~

- Daj mi kluczyki. - Odparłam ziewając, byłam już zmęczona.
- Ja prowadzę.
- Nie ma mowy. - Zaprzeczyłam stanowczo.
- Dziecko, nie wygłupiaj się, tylko wsiadaj. - Odparł znudzony moim zachowaniem.
- Ale ty...
- Wsiadasz czy nie? - Chamsko mi przerwał.
- Dobra. - Powiedziałam zrezygnowana i wsiadłam do samochodu. - Jedź ostrożnie. - Miałam złe przeczucia co do tego. Ulice były praktycznie puste, co jakiś czas tylko omijały nas pojedyncze pojazdy.
- Pojedziemy skrótem, bo jest już późno.
- Przez las?
- Tak. - W tym samym czasie skręcił w lewo gdzie rozciągał się długo szereg potężnych drzew. Oparłam głowę o szybę, moje powieki robiły się coraz cięższe. Gwałtownie się obudziłam, gdy usłyszałam przerażający pisk opon. Automatycznie spojrzałam przez przednią szybę, gdzie ujrzałam ciemną postać. Serce zaczęło mi szybciej bić. Przestraszony tata chciał ominąć człowieka, lecz było już za późno. Po uderzeniu w postać, samochód wpadł w poślizg. Bardzo ciężko było go wyprowadzić, ale widać było, że tata bardzo się stara i nie poddaje się. Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam co się dzieje. Nagle poczułam ogromny ból na całym ciele. Nastała cisza, co mnie zaniepokoiło.Z trudem otworzyłam oczy, i zaznałam szoku. Samochód uderzył w ogromny słup napięcia elektrycznego, przez co wykrzywił go. Zauważyłam rozlaną benzynę na ulicy, co mnie pobudziło do działania, przecież to wszystko zaraz wybuchnie. Zerknęłam przerażona w bok, tata siedział na fotelu, jego głowa leżała na kierownicy cała zakrwawiona. W oczach zebrały mi się łzy.
- Tato! Tato, słyszysz mnie!? Proszę, odezwij się... - Łkałam żałośnie. Nie mogę go stracić, to jedyna osoba, która mi została. W pośpiechu odpięłam pas i z trudem wygramoliłam się z pojazdu. Gdy stanęłam na równych nogach zrobiło mi się słabo, a świat zaczął wirować. Odepchnęłam wszystkie złe myśli od siebie i podbiegłam do drzwi od strony kierowcy. Próbowałam je otworzyć, lecz zacięły się, Nie miała na tyle siły, aby je wyważyć, tym bardziej, że sama byłam osłabiona. W panice zaczęłam krzyczeć i uderzać w szybę pięściami. Bałam się, tak cholernie się bałam. Nie myślałam racjonalnie, zresztą wątpię by ktokolwiek wtedy myślał mądrze. Nagle zauważyłam iskry, które wydobywały się spod samochodu.To koniec. Próbowałam, Nie jestem w stanie nic więcej zrobić. I to jest w tym wszystkim najgorsze. Bezsilność. Nie kontrolowałam już łez, które były na całej mojej twarzy. W pewnej chwili rozległ się ogromny huk i wszystko stanęło w płomieniach. Chciałam uciec, lecz było już za późno. Nadzwyczajnie duża siła uniosła moje ciało w powietrze, przez co spadłam kawałek od zdarzenia. Ostatnie co pamiętam, to ogromny ból i cierpienie.
_____________________________________________________________
Hejka ♥ Dzisiaj dopiero zorientowałam się, że umknął mi pewien szczegół w tym opowiadaniu. Jeśli gdziekolwiek po zakończeniu szkoły Claudii, będzie ponownie mowa o nauce czy przygotowaniach do wakacji/akademii to bardzo przepraszam, ale zupełnie wyszło mi z głowy, że już o tym było ;)
A tak ogólnie to mam już kolejne 2 rozdziały napisane i pomysł na kolejne ff, wkrótce dodam prolog i spytam was czy w ogóle jest sens to pisać, bo jak na razie to tylko moje "widzi mi się" w głowie.
Miłych świąt wielkanocnych :*
Przypominam o sondzie na opowiadanie miesiąca. [SONDA] To tylko jedno kliknięcie, a wiele dla mnie znaczy. Bardzo proszę o pomoc i z góry dziękuję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz