niedziela, 6 września 2015

Rozdział 3

Obudziłam się przez promienie słoneczne wpadające przez okno wprost na moją twarz. Uwierzcie mi, to nie zbyt przyjemne, a już szczególnie gdy ma się takiego kaca. W sumie czego się mogłam spodziewać po takiej ilości alkoholu. Na imprezie nie byliśmy już tak długo, może z jakąś godzinę jeszcze. Cały czas zastanawia mnie ten dziwny mężczyzna, który wtedy mnie zaczepił. Może był już pijany i dlatego tak nietypowo się zachowywał, w końcu obok był klub. Ehh czas wreszcie wstawać z tego łóżka.
Powolnym krokiem udałam się do łazienki, aby wziąć poranną toaletę oraz się ubrać. Po około 20 minutach wyszłam w pełni gotowa do codziennego funkcjonowania.

- Claudia! Chodź na śniadanie. - Zawołała mama z kuchni.
- Już idę! - Odpowiedziałam jej zamykając drzwi od mojego pokoju. Wchodząc do kuchni poczułam zapach świeżego chleba oraz jajecznicy z bekonem. Zajęłam miejsce przy stole, obok taty i czekałam na swoją porcję. Dzisiaj niedziela, więc oboje rodziców ma wolne.
- Dziękuję. - Powiedziałam gdy rodzicielka postawiła przede mną talerz.

- Masz jakieś plany na dziś? - Zwróciła się do mnie mama, gdy siedzieliśmy wszyscy w salonie.
- Nie, ale raczej wyjdę gdzieś z dziewczynami.
- Oh no dobrze. Pamiętasz, że już jutro wyjeżdżamy, prawda? - Ah tak. Zapomniałam wam powiedzieć. Moi rodzice jutro jadą na drugi koniec kraju w sprawach biznesowych, nawet nie wnikam o co chodzi, bo i tak nie bardzo mnie to interesuję.
- Tak, mamo wiem. - Powiedziałam znudzonym głosem. Przypomina mi to już od dawna.
- Masz uważać na siebie, żebyś znowu nie zasłabła.
- Mamo.. ja nie mam dziewięciu lat, tylko dziewiętnaście. - Zaśmiałam się pod nosem. A co do omdlenia.. to tak. Zdarzyło mi się kilka razy stracić przytomność, ale przy moim stanie do normalne.
- A czy ja już nie mogę martwić się o moje dziecko?
- Problem w tym, że ja już nie jestem dzieckiem. - Lekko uśmiechnęłam się do niej, co od razu odwzajemniła.
- No wiem, wiem. Teraz to tylko chłopaki ci w głowie, a nie rodzice. - Tym razem to ona zachichotała.
- Nie zaczynaj. - Zgromiłam ją wzrokiem na żarty, po czym minęłam ją i poszłam do swojego pokoju.
Wyjęłam laptopa spod łóżka, po czym zalogowałam się na facebook'a. Sprawdzając aktywnych znajomych natknęłam się na całą trójkę dostępną. Od razu kliknęłam na konferencje, w której jest właśnie nasza czwórka.

Ja: Hej, jakieś plany na dziś?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Any: Muszę się coś pouczyć na jutro. 
Sus: Tak mnie głowa napierdala, że na pewno nigdzie się dzisiaj nie ruszam.

 Eh.. całe dziewczyny.

Ja: Czyli co? Mam cały dzień siedzieć sama? ;c
Sus: Ciesz się, że przynajmniej dobrze się czujesz.
Oliver: Trzeba było tyle nie pić, Sus. 

Spytać się o jedną rzecz, a już zaczyna się temat o wszystkim. Jejku jak ja kocham moich przyjaciół.

Ja: A ty Oliver? Masz czas? 

Spytałam z nadzieją, kurde cały dzień będę w domu gnić? No chyba nie.

Oliver: Wiesz, że jutro jest sprawdzian, nie? 
Ja: Co ty pierdolisz? 
Oliver: No nie pamiętasz? 
Any: Oli ma rację. Był zapowiadany już dawno.
Ja: O kurwa. 
Oliver: Brawo. 
Any: Mogę do ciebie przyjść i się pouczymy. 
Oliver: Też mogę pomóc. 
Ja: To dobry pomysł, bo ja kurwa nic nie umiem.
Any: Skapłam się. 
Ja: To co za 15 minut u mnie? 

Moi przyjaciele mieszkają blisko mnie, więc spokojnie zdążą.

Oliver: Okej.

Wylogowałam się z portalu, po czym włączyłam muzykę z laptopa i zaczęłam ogarniać nieco pokój. Ogólnie zawsze mam porządek, ale gdy ma ktoś przyjść, to wolę jednak by wszystko było na swoim miejscu. Gdy pomieszczenie było już idealnie posprzątane, zeszłam na dół by poinformować mamę o gościach.
- Zaraz przyjdą do mnie Any z Oliverem. Będziemy się uczyć.
- Dobrze, choć nie jestem pewna czy na prawdę będzie się uczyć. - Zgromiła mnie wzrokiem mama, na co zaśmiałam się pod nosem.
- Na prawdę, mamo. - Powiedziałam wzdychając znudzona. - Jutro mam sprawdzian, a nawet nie wiem z czego on jest. - Dodałam, żeby mi uwierzyła.
- Cała Claudia. - Zachichotał tata pod nosem.
Nie czekałam już na dalszy zwrot wydarzeń, tylko udałam się do kuchni, w celu napojenia.

Godzinę później...

- Rozumiesz do wreszcie? - Spytał lekko zmęczony Oliver.
- Tak, tak, rozumiem. - Powiedziałam, choć szczerze nadal nie miałam pojęcia. Chemia to nie jest mój mocny przedmiot.
- Okej.. - Westchnęła Any, po czym zbliżała się do mnie. - A teraz powiesz nam co się wczoraj stało?
Jej pytanie kompletnie wybiło mnie z tropu.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Wtedy kiedy wyszłaś, rozmawiałaś z kimś.
- Skąd wiesz? - Skąd ona może to wiedzieć? Przecież nie było jej tam..
- Widziałam was.
- Obserwowałaś mnie?
- Nie. Po prostu długo cię nie było, martwiłam się.
Any nie potrafi kłamać, dlatego w sumie uwierzyłam jej.
- Więc? Kim był ten mężczyzna? - Dopytywała dalej.
- Znajomy. - Nie chciałam żeby wiedziała, że rozmawiałam z nieznajomym, którego właściwie znam tylko imię.  Any na pewno uznałaby mnie za nierozsądną, względem mojego zachowania.
- Jakoś nie wyglądał, żeby był naszym wieku. - Wtrącił się po raz pierwszy Oliver.
- A kto powiedział, że jest w naszym wieku? - Odgryzłam się. No kurde serio? To moje życie i mogę robić w nim co chcę. Wiem, że to moi przyjaciele, ale bez przesady. Jeśli nie powiedziałam im sama, to widocznie nie chcę aby o tym wiedzieli.
- Czyli teraz bierzesz się za starszych?
Teraz to już przegiął. Ledwo z nim rozmawiałam, a on oskarża mnie o Bóg jeden wie co.
- Przepraszam bardzo, a czy ja przespałam się z nim, czy tylko zamieniłam kilka zdań?
- Nie wiem, bo tak się składa, że nawet nie chcesz nam powiedzieć nic.
- Bo widocznie nie jest to istotne.
- A jednak nas to interesuję.
- Niby dlaczego?
- Bo zależy nam na tobie.
W jego głosie mogłam wyczuć nutkę zawodu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Przepraszam okej? Może faktycznie powinnam powiedzieć wam o tym mężczyźnie, ale nie uważałam tego za coś szczególnego.
- Na drugi raz może nie rozmawiaj z nieznajomymi. - Powiedział z wyrzutem Oli. No kurde gorzej niż moja mama.
- Wiem co robię.
- To dlaczego zachowujesz się jak dziecko?
- Ja jak dziecko.. - Prychnęłam pod nosem.
- Tak. Nawet małe dzieci wiedzą, że nie wolno rozmawiać z nieznajomymi.
- Sądzę, że z tej rozmowy nic nie wyniknie. - Skomentowałam szybko, aby przestał wreszcie tak gadać. Założę się, że gdyby wiedział o mojej chorobie, na pewno by mnie zrozumiał.
- Masz rację. Pójdę już.
- Ja też będę się już zbierać. - Wtrąciła się Any, która jak dotąd siedziała jak zahipnotyzowana i wsłuchiwała się naszej konfrontacji.
- Odprowadzę was.

Gdy Any wyszła wcześniej żegnając się z nami, Oliver dopiero ubierał buty.
- Claudia.. ja przepraszam cię za tamto.
Zaczął nieco speszony, aż dziwne gdyż przyjaciel zawsze był pewny siebie.
- Nie ma o czym gadać. - Machnęłam ręką w celu zaprzestania jego przeprosin.
- Właśnie, że jest.
Patrzyłam na niego i czekałam co jeszcze ma mi do powiedzenia.
- Zrozum, że martwię się o ciebie. Nie chcę żeby coś ci się stało.
- Doceniam to, ale ja na prawdę nie mam już 5 lat. Potrafię sama o siebie zadbać.
- To nie zmienia faktu, że chcę troszczyć się o ciebie.
Jakoś dziwne to było dla mnie.. Dlaczego nagle zaczął tak intensywnie interesować się moim życiem?
-Czemu?
- Bo jesteś moją przyjaciółką.. to chyba normalne.
- Jakoś o Any czy Sus tak się zamartwiasz...
Nie mogłam tego pojąć.
- Widocznie ty, jesteś tą najbliższą, za którą poszedłbym w ogień.
Jego odpowiedź wryła mnie w ziemie. Czy on.. może coś do mnie czuć? Bez zastanowienie wtuliłam się w niego.
- Dziękuję, że jesteś.
- Zawsze będę.

_______________________________
Hejka.. przepraszam, że tyle nie pisałam, ale wiecie nowa szkoła, a nam już zadają mnóstwo zadań i do tego nauka...  Ale jednak udało mi się dzisiaj skończyć ten rozdział i mam nadzieję, że przy następnym nie zejdzie mi tak długo :)

2 komentarze:

  1. Hahaha pierwsza Rozdział super Oliver jaki troskliwy słodki. Świetny rozdział i nie ma sie co rozpisywać bo i tak tego dobrze nie opiszę Napewno będę czytać to ff :)
    Czekam na następny xxx ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie sie zapowiada napewno bede czytac dalej

    OdpowiedzUsuń