poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 6

Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany piątek, a wraz z nim to co najlepsze, czyli impreza. Aktualnie jest godzina 19:30, a za pół godziny zjawią się przyjaciele, by mnie zabrać ze sobą do domu Jacke'a. Sus jest nadzwyczaj podekscytowana, mogę nawet powiedzieć, że liczy na coś więcej dzisiejszej nocy. Zayn wciąż nie dał o sobie znaku życia, ale szczerze mam to gdzieś. Nie chce, to przecież nie będę go zmuszać, no nie? Odezwie się, jak sobie o mnie przypomni. Wracając do teraźniejszości... aktualnie stoję przed dużą szafą i zastanawiam się w co mam się dzisiaj ubrać. Po dłuższym czasie zdecydowałam się na obcisłą czarną i do tego białe szpilki. Gdy już założyłam na siebie wymienione elementy to zrobiłam sobie dość mocny makijaż i spięłam włosy w eleganckiego koka. Gdy to wszystko zrobiłam usłyszałam dzwonek do drzwi, pewnie to znajomi. Szybkim tempem podeszłam do nich i nie myliłam się.
- Siemka laska. - Jako pierwszy przywitał się Oliver, a następnie dziewczyny. Gdy już pokomplementowałyśmy się, ruszyliśmy w zaplanowane miejsce. Przyjaciele prowadzili zawziętą rozmowę na temat imprezy, ale mnie jakoś nie bardzo to interesowało. Chciałam być już na miejscu i dobrze się bawić, nie zwracając uwagi na nic. 
- Hej Clody, żyjesz? - Spytała mnie siedząca obok Any. 
- Tak, tak. Zamyśliłam się. 
- Ostatnio często ci się to zdarza. - Zauważyła przyjaciółka uśmiechając się przyjaźnie. Aż tak to widać? 

Po około 20 minutach drogi byliśmy w miejscu docelowym. Dom Jacke'a był dość daleko od naszego zamieszkania, dlatego Oliver zgodził się nie pić dzisiejszej nocy, aby móc nas spokojnie odwieźć później do domu. Szczerze podziwiam go. Nie potrafiłabym nie wypić, ani jednego drinka przez całą imprezę. 
- Czas na zabawę! - Wykrzyczała wesoła Sus wchodząc do domu chłopaka, gdzie wszyscy bawili się już w najlepsze. 
- To co najpierw wóda? - Spytała, choć dobrze znała odpowiedź. Wszyscy skierowaliśmy się do małego barku w głębi pokoju i nalaliśmy sobie czystej. Osobiście jeśli mam pić wódkę, to tylko czystą, bez żadnego popicia czy mieszania. 
- Nasze zdrowie! - Wzniosła toast Any, po czym równocześnie zanurzyłyśmy swoje usta w palącym napoju. Gdy mój kieliszek był już pusty oblizałam mimowolnie wargi. 

Trzy godziny później...

Zgubiłam dziewczyny. Aktualnie siedzę sobie na kanapie wśród pijanych ludzi.. zresztą sama nie jestem lepsza. Wypiłam tyle alkoholu, że nie mam pojęcia jak ja wrócę do domu, tym bardziej, że nawet Oliver gdzieś mi zwiał z oczu. W ogóle nie widzę nikogo znajomego, czuje się samotna. Ale co mam w sumie zrobić? Tak po prostu wyjść z imprezy i iść tyle kilometrów do domu? Nawet telefon mi padł, więc nie mam jak zadzwonić po taksówkę lub kogokolwiek. Jestem w czarnej dupie. 
Nagle dostrzegam Jacke'a, idącego w moją stronę. 
- Cześć Claudia. Zatańczysz? - Spytał nawet nie czekając na moją odpowiedź, chwycił dość gwałtownie moją dłoń i poprowadził na parkiet. Ledwo trzymałam się na nogach, a on mi tu mówi o tańczeniu.. pff jasne. 
- Widziałeś gdzieś Sus lub Any? - Spytałam pełna nadziei, patrząc w jego oczy. 
- Ostatnio nie, ale nie wiem czy przypadkiem nie wyszły już. Any źle się czuła z tego co widziałem. 
- Ah no okej. - Nie ukrywałam, że było mi trochę smutno, a nawet głupio. Nie wiem czy do końca mówi prawdę, ale nie jestem trzeźwa  żeby zastanawiać się nad tym. Szczerze to w tej chwili marzyłam tylko o tym, aby położyć się spokojnie spać. 
Nagle ręce Jacke'a znalazły się na moich pośladkach, które mocno ścisnął. Wydałam z siebie ciężkie westchnięcie, a na ustach chłopaka zagościł cwaniacki uśmieszek. Gwałtownie obrócił mnie do siebie tyłem i zaczął macać mój brzuch. Niestety moje ciało również reagowało na jego gesty i zaczęłam lekko się wić pod jego dotykiem. Muzyka nadal trwała, a my.. nawet nie wiem czy można nazwać tą czynność tańczeniem, raczej ocieraliśmy się o siebie. Nagle Jacke chwycił mnie za rękę i poprowadził w nieznane mi miejsce. 
- Gdzie idziemy? - Spytałam spoglądając na niego. Założę się, że gdybym tyle nie wypiła to nie zachowywałabym się tak jak teraz. Przecież ja nie jestem dziwką...
- Tam gdzie nikt nas nie zobaczy. 
Na jego słowa lekko się spięłam. Chciałam wyrwać się z jego uścisku, ale jest zbyt silny. 
- Zostaw mnie. - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Nie chciałam tego. 
- Jeszcze przedtem ci się podobało, skarbie. 
- Nie rozumiesz? Masz mnie zostawić. - Odparłam trochę głośniej, zatrzymując się. Jacke gwałtownie popchnął mnie na ścianę i przygwoździł moje ręce nad głową. 
- Nie rozkazuj mi, bo źle się to dla ciebie skończy, kochanie. - Powiedział powoli akcentując każde słowo, po czym brutalnie mnie pocałował. Swoim językiem prosił o wejście, lecz nie chciałam mu go dać. Wtedy zjechał dłońmi do moich piersi i chwycił za nie, przez co jęknęłam, a on mógł dostać się do mojej buzi. Byłam w pułapce . Nie mogłam kompletnie nic zrobić, jedynie czekać na jego dalszy ruch. Nagle poczułam jego dłoń w miejscu gdzie nikt jeszcze nigdy mnie nie dotykał. Pewnie już wiecie o co chodzi. Najnormalniej w świecie kreślił kółeczka na moich majtkach. W takiej chwili żałuje, że ubrałam tą cholerną sukienkę. Nie mogłam powstrzymać się od cichuteńkich jęków, gdy zahaczył o mój "guziczek", ale również zdawałam sobie sprawę, że jestem bezsilna. W oczach zagościły łzy, lecz za wszelką cenę, nie pozwoliłam im  je opuścić. To by oznaczało moją słabość, a tego nigdy nie chciałam nikomu okazywać. Mocno zacisnęłam oczy, wolałam nie patrzeć na to co się wokół mnie dzieje. W pewnej chwili nie czułam już na sobie rąk chłopaka. Zdziwiona otworzyłam oczy i ujrzałam.. Zayn'a. 
- Co ty kurwa odpierdalasz!? - Mulat krzyczał na Jacke'a, gdy ten oparł się o ścianę na przeciwko mnie i puścił mi oczko. 
- Nie mów, że ty nie lubisz się czasem zabawić. 
- Owszem, ale kurwa nie gwałcić niewinne laski. - Malik wypowiedział te słowa z słyszalną pogardą w głosie. 
- Oj weź nie przesadzaj, stary. Claudia sama chciała, prawda słońce? - Ostatnie słowa skierował do mnie, na co przeszły mnie ciarki. W jednej chwili Zayn wymierzył mojemu napastnikowi pięścią prosto w sam nos, dzięki czemu polała się z niego krew, ale Malik nie przestawał. "Prał" Jacke'a dość solidnie, a ja natomiast stałam tam jak głupia i patrzyłam na to wszystko. Gdy dostrzegłam u gospodarza imprezy krew, dość dużą jej ilość, zrobiło mi się słabo. Od zawsze byłam wrażliwa na takie widoki. Chwyciłam się ściany, aby nie upaść, lecz przed oczami wciąż miałam białe iskierki, a wszystko wokół zaczęło się rozmywać. Ostatnie co zobaczyłam to Zayn'a chwytającego moje ciało i krzyczącego coś do mnie. Potem film mi się urwał. 
__________________________
Hejka :* Wiem, znów krótki, ale przynajmniej jest :D Ehh miałam dzisiaj ślubowanie i powiem wam szczerze, że cieszę się, że to koniec musztry (choć na chwilę). Może chociaż z tydzień dadzą nam spokoju, przed próbami do pasowania.. ale w sumie mogłam się z tym liczyć idąc do tego liceum., więc teraz nie mam na co narzekać, ani na kogo zwalić hah ;') A jak tam u was? Dużo nauki już macie? Ja mam w cholerkę tak na marginesie. No to co? Do następnego nie? :D ♥

2 komentarze:

  1. Do następnego ♥
    Nie będę pisała poematu bo i tak nie napiszę nic mądrego...
    Dlatego tylko:
    Świetny rozdział
    Nauki też dużo
    A życzę Ci moja droga weny i do następnego ♥ ♥ ♥ ♥ Mentally

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny, jak zawsze czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń