wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 13

       Przymknęłam na chwilę oczy ze zmęczenia, trwało to może minutę, a gdy z powrotem je otworzyłam byliśmy ju u niego w domu. To prawie nie możliwe... Niemal od razu się rozbudziłam, zaczęło mnie to zastanawiać. Zayn położył mnie ostrożnie na łóżku.
- Co ty tam robiłaś? - Spytał nagle, przez co spojrzałam na niego. - I to jeszcze w takim stanie.
- Jakim stanie? Przecież wszystko jest okej.
- Nie ściemniaj. - Jego oczy stały się prawie czarne, chyba go zdenerwowałam...ale czym?
- Wracałam z imprezy. - Zdecydowałam się odpowiedzieć w końcu na jego pytanie.
- Sama?
- Tak.
- Dlaczego?
- Nie mogłam znaleźć znajomych.
- A tel...
- Nie muszę ci się spowiadać - Przerwałam mu w pół słowie.
- Racja, ale jednak znowu cię uratowałem.
- Wiem i jestem ci wdzięczna za to. 
- Odpocznij. - Powiedział na odchodne i zostawił mnie samą. Ciekawił mnie jeden fakt: jakim cudem tak szybko znaleźliśmy się u niego w domu oraz zastanawia mnie również jego siła. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką sytuacją. Oglądałam kiedyś filmy o stworzeniach nadprzyrodzonych, gdzie głównych bohaterów charakteryzowały takie cechy jak jego. A może on jest... nie, to przecież niemożliwe.
- Zayn? - Zawołałam, ale nie odpowiedział mi. Postanowiłam wstać i sama go poszukać. Na szczęście nie musiałam daleko iść, gdyż był u siebie w pokoju, czyli pierwszym miejscu, które odwiedziłam.
- Miałaś leżeć. - Powiedział lekko zdenerwowany przez co przeszły mnie dreszcze.
- Wołałam cię. - Tłumaczyłam się jak małe dziecko.
- Do rzeczy. - Syknął ignorując to co mówiłam wcześniej. No to jedziemy...
- Może to być dla ciebie śmieszne i irracjonalne, ale trudno. - Zayn wydawał się znudzony tym co mówię. Kontynuowałam. - Czy ty jesteś wampirem? - Zauważyłam, że po tym pytaniu cały się spiął... tylko czemu?
- Skąd ci to do głowy przyszło? - Spytał zdziwiony.
- Ja nie wiem... eh nie ważne, to głupie. Zapomnijmy lepiej o tym. - Powiedziałam zmieszana.
- Ej spokojnie. Nie, nie jestem wampirem. - Zaprzeczył wpatrując się w moje oczy. Ten hipnotyzujący wzrok... jego oczy są takie tajemnicze , przez co jeszcze bardziej go pragnę. Mogłabym patrzeć na nie godzinami, są tak imponujące.
- Ja nie mówię, że nim jesteś. - Powiedziałam nagle opanowanym głosem i oderwałam wzrok od jego twarzy. - Po prostu dziwi mnie twoja siła, szybkość, czy chociażby temperatura twojego ciała... ty nigdy nawet nie jesteś głodny... - Przerwałam by spojrzeć na niego. Stał prawie, że nie ruszając się, tylko patrzył uważnie na moje usta. - To zwyczajnie mi nie pasuje.
- Wierzysz w nie? - Wtrącił się nagle, wytrącając mnie z myśli. Spojrzałam na niego pytająco. - Wierzysz w wampiry? - Jego oczy gwałtownie stały się... czerwone. Przeraziłam się nie na niby. Wyglądał dokładnie jak głodny wampir. To dla mnie zdecydowanie zbyt wiele. Nie wiele myśląc odwróciłam się i w błyskawicznym tempie opuściłam posesje Malika. Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć i zapewne on również. Jest to dla mnie ogromny szok, przecież tyle czasu z nim spędziłam i nawet tego nie zauważyłam. Przecież on mógł mnie zabić, miał tyle okazji.

A jednak tego nie zrobił.

Odezwał się głos w mojej głowie. Widocznie czekał na dobry moment. Nie przejmując się niczym biegłam prosto do swojego domu. Gdy już byłam przy drzwiach wejściowych nagle zrobiło mi się bardzo słabo. Nie wiedziałam co się dzieje, obraz zaczął się znacznie rozmazywać, a ja straciłam jakąkolwiek kontrolę nad swoim ciałem. Pozwoliłam mu opaść bezwładnie prosto na drzwi, uderzając o nie głową i robiąc huk. Może ktoś zwróci na mnie uwagę i mi pomoże. W tym momencie straciłam przytomność, najprawdopodobniej ze strachu.

*Narrator*

Domownicy w tym czasie spokojnie rozmawiali popijając ulubioną kawę. Nie mieli pojęcia co dzieje się z ich córką. W pewnej chwili pani Swan usłyszała cichy huk, więc wstała, aby sprawdzić jego pochodzenie. Sądziła, że to coś w ogrodzie zatem otworzyła drzwi wejściowe i zaznała szoku. Jej dziecko leżało na schodach prowadzących do domu.
- Kochanie, dzwoń po karetkę! - Nie wiedziała zupełnie jak ma się zachować. Była przerażona widokiem przed sobą.
- Co się dzieje? - Przybiegł równie spanikowany mąż. Gdy ujrzał Claudię nie pytał o nic więcej. Wziął telefon i wybrał numer na pogotowie.

25 minut później...

Aktualnie znajdujemy się w szpitalu, gdzie została przewieziona dziewczyna. Jej stan lekko się polepszył, przede wszystkim ocknęła się. Nastolatka po przebudzeniu była zupełnie zdezorientowana. Nie wiedziała gdzie jest ani co gorsza dlaczego. Lekarze zrobili jej kilka niezbędnych badań, dzięki którym wykazano nowe odkrycie. Zagrażające życiu raczej nie jest, aczkolwiek lepiej żeby się z tego wyleczyć.
- Musimy porozmawiać. - Zwrócił się doktor do już opanowanej Claudii.
- Coś nie tak?
- Mamy diagnozę, co przyczyniło się do twojego nagłego omdlenia.
- Słucham. - Nie ukrywając chyba normalny jest fakt, że dziewczyna bala się tego co może usłyszeć.
- A więc powodem jest...
________________________________________________________
Hejka :* Wreszcie dodaje :D Nie będe się dziś dużo rozpisywać... w tym roku dodam jeszcze jeden rozdział, aczkolwiek nie wiem czy będzie to jutro czy może pojutrze. W każdym bądź razie mam już połowę ;) Zachęcam do komentowania.
Udanego sylwestra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz