- Claudio, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - Zwrócił się do mnie profesor, który uczy biologi.
- Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się. - Wyjaśniłam szybko.
- Zdążyłem zauważyć. Lepiej skupiaj się na lekcjach tym bardziej, że już niedługo koniec semestru.
- Tak, wiem. - Profesor tylko przytaknął i wrócił do wyjaśniania tematu, ciągle nawiedzały mnie myśli co do ostatnich wydarzeń. Nie wiem co o tym myśleć, to wszystko jest takie pogmatwane. Z jednej strony pragnę spotkać go ponownie, a z drugiej nie chce by znów wypytywał mnie o moje życie. Oh mam nadzieję, że te lekcje szybko się skończą.
- Dzień dobry, Claudio. - Przywitała się zmartwiona mama.
- Cześć. Stało się coś?
- Nie, nie. - Powiedziała, jakby omijając temat i poprawiając włosy do tył. - Po prostu stwierdziliśmy z ojcem, że dawno nie byłaś na większych badaniach.
- I co w związku z tym? - Nie wiedziałam do czego zmierza. Chce mnie wziąć na badania?
- No.. może wybralibyśmy się do doktora Kawolya?
- Dobrze. - Zgodziłam się bez większych komplikacji, w końcu to dla mojego dobra.
- W takim razie przebierz się. Tata nas odwiezie.
Tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. Odłożyłam plecak do swojego pokoju i przebrałam się w nieco wygodniejsze ubranie.Droga zajęła nam nie więcej niż piętnaście minut.
Pół godziny później...
- No widzisz, tak jak myślałam wszystko jest w porządku. - Skomentowałam, wychodząc z gabinetu.
- Tak, widzę. To bardzo dobrze.
- A właściwie dlaczego mnie tutaj zabrałaś?
- Ostatnio nie za dobrze wyglądałaś, martwiłam się. - Wytłumaczyła patrząc mi w oczy ze zmartwieniem.
- Dobrze, rozumiem. Aczkolwiek na następny raz myślę, że wystarczą tabletki.
Zakończyłam nasz krótki dialog. Nie lubię o tym rozmawiać, przecież każdy z nas wie, że w końcu i tak umrę. Nic tego nie zmieni.
Kolejne dni szkolne o dziwno mijały bardzo szybko. Nie miałam czasu nawet na wyjścia gdziekolwiek, gdyż ciągle była tylko szkoła, a jak nie to nauka i tak w kółko. Musiałam nieźle się postarać, aby zaliczyć zaległy materiał. Tak właśnie minęły mi kolejne dwa tygodnie. Do wakacji zostało jedynie następne dwa tygodnie. Tak blisko, a jednak tak daleko.. już za niedługo zamkną system i nie będzie można nic poprawiać, ani zmieniać. Zayn'a jak dotąd nie widziałam. Nie ukrywam, że wieczorami myślę o nim. Zastanawia mnie co robi, czy jest zły na mnie, albo może dał sobie spokój. Tyle pytań, a jak zwykle brak jakichkolwiek odpowiedzi.Tak się składa, że dzisiaj jest piątek i od razu po szkole wróciłam do domu, aby szykować się na imprezę u kuzyna Any - Dylana, urządza on parapetówkę. Postanowiłam ,że tym razem ubiorę się bardziej.. wyzywająco. Chce zapomnieć o przykrych wydarzeniach i wreszcie zacząć żyć pełnią życia. Może nawet uda mi się poznać kogoś godnego mej uwagi. Dzień wcześniej poświęciłam wiele pięknych godzin, aby wybrać idealną sukienkę na dziś, aczkolwiek sądzę, że opłacało się.
Wieczorem pod dom podjechali przyjaciele, jedno wyglądające lepiej od drugiego. Natomiast ja byłam ubrana w czarną sukienkę, wyglądającą tak., a do tego wysokie czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Ogólnie byłam zadowolona z mojego wizerunku, już dawno tak świetnie nie wyglądałam. Mam nadzieję, że zabawa będzie równie udana co mój ubiór.
_______________________
Hejka. Dziś dodaje dość krótki rozdział, gdyż nie mam czasu, ale obiecuję, że w najbliższym czasie dodam kolejny. Wreszcie mój komputer został naprawiony, więc mogę normalnie pisać :)
Do następnego! ♥